tag:blogger.com,1999:blog-63654609394972934302024-03-14T08:43:34.880+01:00CzytulankiAga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.comBlogger41125tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-27684920873396077962011-02-06T17:25:00.009+01:002011-02-06T17:45:43.766+01:00Pięć na pięć:) Gry rodzinne...<span style="font-size:180%;">P</span>onieważ rzadko ostatnio pisuję w Czytulankach i czuję niedosyt, jaki pozostawiają dawno nie aktualizowane strony (zwłaszcza, że namiętnie przeglądam inne blogi czytelnicze, z których czerpię pełnymi garściami:), postanowiłam (ciut skruszona:) wyodrębnić kategorię, w której za jednym zamachem zrecenzuję czytelnikom bloga kilka pozycji naraz. Pięć na pięć... czyli subiektywnie wybierane przeze mnie i przez córeczkę książki, audiobooki, płyty i tym podobne niespodzianki na piątkę:)<br /><br />Zacznę nietypowo, bo wcale nie od tego, co w nagłówku bloga sugeruje cudny baner:)<br />Polecę pięć, kapitalnych, mniej lub bardziej znanych gier rodzinnych. Ostatnio dość często biorę udział w specjalnie celebrowanych, sobotnich wieczorach z grami planszowymi. Wspólnie z mężem i Zosią, przy rozpalonym kominku, herbacie i półmisku z owocami rozgrywamy kolejne partie scrabble, monopoly, tudzież innych, ekscytujących pojedynków.<br /><br /><span style="font-size:180%;">1.</span> Miejsce pierwsze, absolutnie bezkonkurencyjne zajmuje gra <span style="font-weight: bold;">“Pędząc</span><span style="font-weight: bold;">e</span><span style="font-weight: bold;"> </span><span style="font-weight: bold;">ż</span><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7MNua22EI/AAAAAAAAAKA/ekxJ7n9qp_U/s1600/Pedzace-zolwie-Wyscig-do-salaty-Gra-planszowa_Egmont-Polska%252Cimages_product%252C2%252CGRZOLWIE.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 286px; height: 280px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7MNua22EI/AAAAAAAAAKA/ekxJ7n9qp_U/s320/Pedzace-zolwie-Wyscig-do-salaty-Gra-planszowa_Egmont-Polska%252Cimages_product%252C2%252CGRZOLWIE.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570614325274925122" border="0" /></a><span style="font-weight: bold;">ółwie”</span>. Dowcipna, zwięzła, nieskomplikowana! O prostych, jasnych zasadach, dość krótkim czasie rozgrywania (nie dłuższym niż 15 minut), trzymająca w napięciu do samego końca (nigdy nie wiadomo, jakim wynikiem się zakończy). Gra niby niepozorna, z niewielką planszą, talią kart i pięcioma drewnianymi żółwiami w różnych kolorach (wszystko bardzo solidnie i starannie wykonane). Żółwie startują w wyścigu do liści sałaty. Cały urok polega na prostocie. Żaden z graczy nie wie, jakiego koloru żółw przypadł w udziale przeciwnikom. Po wyrzuceniu karty, żółw danego koloru wykonuje ruch przez nią wskazany (może iść do przodu, cofać się albo podróżować na grzbiecie innego żółwia!:) A przy tym gra nie polega li i tylko na bezwolnym poddawaniu się karcianym przypadkom, czasem trzeba pokombinować, by w końcowym rozrachunku wygrać i zakosztować zieleniny:) Świetna zabawa dla dzieci i dla dorosłych. Dla dziadków i czterolatków:) Na długie wieczory oraz szybkie rozgrywki, gdy nie ma zbyt wiele czasu... Napewno się spodoba, gwarantuję!<br /><br /><span style="font-size:180%;">2.</span> Kolejną grą, którą polecamy z Zosią jest <span style="font-weight: bold;">Superfarmer</span> w wersji De lux. Gra zupełnie inna od poprzedniej. Jej historia sięga drugiej wojny światowej. I jest naprawdę niezwykła. Pewien profesor matematyki, po zamknięciu przez Niemców Uniwersytetu Warszawskiego i stracie pracy, zaczyna szukać sposobu na podratowanie rodzinnego budżetu. Wymyśla grę, którą tworzy z pomocą żony i którą postanawia sprzedawać znajomym. Zainteresowanie “hodowlą zwierząt” przekracza najśmielsze oczekiwania pomysłodawcy.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7McwGPzfI/AAAAAAAAAKI/GNtq-ZPwtP0/s1600/Superfarmer-De-Lux-gra_Granna%252Cimages_product%252C3%252C5900221000863.JPG"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 262px; height: 280px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7McwGPzfI/AAAAAAAAAKI/GNtq-ZPwtP0/s320/Superfarmer-De-Lux-gra_Granna%252Cimages_product%252C3%252C5900221000863.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570614583423389170" border="0" /></a><br />Zasady są tutaj nieco bardziej skomplikowane (trzeba wnikliwie przestudiować instrukcję!), a sama rozgrywka trwa znacznie dłużej. Wszyscy gracze rozpoczynają swą przygodę farmerską z pustymi zagrodami. Rzuca się dwiema, dwunastościennymi kostkami z obrazkami zwierząt i w zależności od tego, co się na tych kostkach znajdzie, do kolejnych zagród trafiają króliki, owce, świnki, krowy i konie. Można je wymieniać, a czasem (ku oburzeniu i rozpaczy dzieci!) także stracić. Gdy na kostce wypadnie lis, zje nam wszystkie króliki, gdy wilk... pożre pozostałe zwierzęta. Przed lisem i wilkiem chronią małe i duże psy (aby je mieć w swojej zagrodzie trzeba poświęcić inne zwierzaki:)<br />Wersja DE lux jest wykonana z najwyższą starannością, świetnie opracowana graficznie, plansze i kartoniki są sztywne i lakierowane, odporne na dziecięce łapki:) Zwłaszcza, że te łapki wykorzystują kartoniki nie tylko do gry, także do zabawy wedle własnego scenariusza:)<br />Jedynym minusem jest cena (ale właściwie większość fajnych gier planszowych jest dziś kosmicznie droga)<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7MwK2THBI/AAAAAAAAAKQ/Us3_hTYkR34/s1600/uno_150x200.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 150px; height: 189px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7MwK2THBI/AAAAAAAAAKQ/Us3_hTYkR34/s320/uno_150x200.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570614917021768722" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">3.</span> Następną polecaną przez nas grą będzie karciane <span style="font-weight: bold;">Uno</span>. Zasadami zbliżone nieco do Makao, ale w wersji zdecydowanie prostszej i przyjemniejszej dla dzieci. Wykłada się karty do koloru lub do liczby. Z jednym haczykiem:) W talii są specjalne bonusy, które powodują zwrot akcji w karcianym pojedynku o 180 stopni i często przechylenie szali zwycięstwa z dotychczasowych faworytów na nowych graczy:)<br />Można grać kilka razy z rzędu i ciągle doskonale się bawić ze sobą:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">4 i 5.</span> Na miejscu czwartym i piątym umieszczę dwie gry Lego...<br />Gry wyjątkowe... Które polecam z całego serca (ale z obawą o stan portfeli czytających:)<br />Pierwszą jest <span style="font-weight: bold;">Min</span><span style="font-weight: bold;">otaurus</span>...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7NU90cCjI/AAAAAAAAAKY/EOf4sfslwx0/s1600/image_func.php.jpeg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 278px; height: 271px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7NU90cCjI/AAAAAAAAAKY/EOf4sfslwx0/s320/image_func.php.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570615549179464242" border="0" /></a><br />Dziecko samo buduje labirynt z klocków (według szablonu lub własnego pomysłu) oraz składa specjalną kostkę. Celem gry jest przeprowadzenie pionków do świątyni w centrum labiryntu. Trzeba jednocześnie blokować przeciwników (by nie dotarli do świątyni pierwsi) i unikać spotkań z Minotaurem. Gra jest według mnie fantastyczna. Świetnie bawi się przy niej Zosia i świetnie bawią się Zosi rodzice:) Można modyfikować w nieskończoność reguły i ustawienia planszy...<br /><br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7N8pa5NxI/AAAAAAAAAKg/1Q3R3EpUwuM/s1600/3840-1.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 320px; height: 205px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TU7N8pa5NxI/AAAAAAAAAKg/1Q3R3EpUwuM/s320/3840-1.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570616230898382610" border="0" /></a><br /><span>Drugą jest</span><span style="font-weight: bold;"> Kod piratów</span>.<br />Takie dawne, powracające w lekko fabularnej wersji Mastermind:)))<br />Trzeba zbudować grę z klocków a potem.... odgadywać sekretne kody pozostałych piratów biorących udział w grze:) I znowu do woli można zmieniać reguły...<br /><br />Tych gier Lego jest wiele. Kuszą jeszcze Piramida Ramzesa i Creationary... Ale muszą poczekać. Finansowo rujnują bowiem kieszenie:)<br /><br />Celowo nie piszę o grach, które od lat cieszą się zasłużoną sławą. <span style="font-weight: bold;">Monopoly</span>, <span style="font-weight: bold;">Scrabble</span> (mamy w wersji Junior), stary dobry <span style="font-weight: bold;">Chińczyk</span> czy <span style="font-weight: bold;">Grzybobranie</span> (dla młodszych)... Tych chyba nie muszę zachwalać. Są klasą samą w sobie:)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-54536859524500661222010-10-26T12:00:00.011+02:002010-10-26T12:37:16.537+02:00Eldorado<span style="font-size:180%;">N</span>iektórzy wiedzą, a niektórzy nie wiedzą o pewnej mojej młodzieńczej fascynacji, która swoje początki miała w “zamierzchłych” czasach mych lat licealnych:) Fascynacji, która przygnieciona realiami życia zdecydowanie wyblakła, ale która ciągle jeszcze w najmniej spodziewanych momentach, uderza jakąś niesamowitą historią, fotografią, zakątkiem i rzecz jasna przypadkowo spotkaną książką (ta jest niezawodna od zawsze:)<br />Fascynacja moja, latami już nie pielęgnowana, wybuchła któregoś pięknego dnia feerią kolorów w księgarni. Galerią obrazów, które wdarły się w zakamarki pamięci, poruszając lawinę ekscytujących wrażeń związanych z lekturami Kosidowskiego i nie tylko. Lekturami dotyczącymi kultury Inków.<br /><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);font-size:180%;" >M</span><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">arek Probosz</span>, polski aktor, reżyser i podróżnik mieszkający w Stanach Zjednoczonych, zafascynowany inkaską kulturą napisał książkę- baśń, osnutą na motywach legendy o Eldorado. Eldorado- nigdy nie odkrytym miejscu pełnym tajemnic, bogactw, nieprzebranych skarbów i sekretów. Eldorado- odkrywanym każdego dnia...<br /><br />Autor opowiada nam baśń na dobranoc...<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMau7Rw04CI/AAAAAAAAAJw/kP5tMsQythg/s1600/Eldorado_Marek-Probosz,images_product,19,978-83-6124-505-6.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 221px; height: 280px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMau7Rw04CI/AAAAAAAAAJw/kP5tMsQythg/s320/Eldorado_Marek-Probosz,images_product,19,978-83-6124-505-6.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5532301525674942498" border="0" /></a><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Legendy głoszą, że królowie imperium Inków ukryli przed wiekami skarby Eld</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">o</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">rado gdzieś głęboko w dżungli, na dnie górskich j</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">askiń w Andach, aby nie wpadły w ręce chc</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">iwych i okrutnych hiszpańskich najeźdźców. Od tamtego czasu wielu śmiałków posz</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">ukiwało bogactw Inków, ale nikomu do dziś nie udało się ich odnaleźć. Eldorado i tajemnice ś</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">wiata Inków nadal czekają na swego odkrywcę...”</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">G</span>dzie te skarby się znajdują? W Andach, w jeziorze Titicaca, w Pieninach? (bo przecież legenda naszego polskiego zamku w Niedzicy także opowiada o odnalezionej pod schodami zamku, ołowianej tulei z testamentem, spisanym na rzemykach inkaskim pismem węzełkowym- kipu)<br /><br /><span style="font-size:180%;">W</span>racając jednak do książki M. Probosza i jego historii... Oto pewnej nocy do biednego staruszka robiącego słodycze z ziemniaków i ziół (a uznawanego we wsi za nieszkodliwego wariata), przychodzą dawni założyciele miasta Cuzco- stolicy Inków. Królewskie rodzeństwo wskazuje staruszkowi podczas snu drogę do pełnego skarbów, legendarnego Złotego Pałacu Eldorado.<br />Jest jednak pewien haczyk, jak mawiają moje siostrzenice.<br />Staruszek nie może nikomu zdradzić miejsca ukrycia skarbów.<br />Ale z dobroci serca, by pomóc biednym, zapracowanym mieszkańcom maleńkiego Calca, pewnie także trochę, by podbudować swoje poczucie wartości i zyskać imię dobroczyńcy, wyjawia pilnie dotąd strzeżoną tajemnicę...<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Powiem Wam prawdę, bo pragnę wszystkim pomóc, bo nie chcę, aby ktokol</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">wiek w Calca był biedny. Życie może być </span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">piękne, słodkie jak moje cukierki, wszyscy mamy prawo do szczęścia (...) Jeszcze dziś poprowadzę Was do Eldorado. Nie jestem wariatem, znam drogę, byłem tam.”</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">N</span>ietrudno domyślić się, jak kończy się ta historia. Ale oprócz tej przewidywalnej, bo znanej z legend opowieści, jest coś jeszcze. Jest mądrość. Pod pozorem wędrówki w poszukiwaniu bogactwa i dostatku, autor odkrywa prawdę o Eldorado, które jest na wyciągnięcie ręki dla każdego z nas... Odkrywa Eldorado naszych serc, Eldorado miłości i szacunku do drugiego człowieka... Wystarczy mickiewiczowskie: “Miej serce i patrzaj w serce”...<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Moje ukochane dzieci śpią (...) Ich głowy pachną aniels</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">ko, jak czarodziejski kwiat waquanki. Emiliano i Walentynka to moja ziemia, na której nie ma zła, mój odnaleziony głęboko w sercu miłosny skarb- Eldorado.”</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">K</span>siążka jest pięknie wydana przez wydawnictwo Stentor. Ale najpiękniejsze w niej, prócz niezaprzeczalnie cudownie opowiedzianej przez autora legendy, są ilustracje! Ilustracje irańskiej artystki <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">Mehrdokht Amini</span>. Wyjątkowe, barwne, fotograficzne! Czasem mroczne, czasem urzekające kolorami i egzotyką. To one spowodowały, że kupiłam tę książkę w księgarni. Nawet nie tematyka, tak bliska moim dawnym pasjom, ale właśnie obrazy. Czarowne, bogate, plastyczne. Więcej znajdziecie ich na stronie artystki, link obok: <a href="http://www.myart2c.com/page4.htm"><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Mehrdokht Amini</span></a>.<br /><br /><a style="color: rgb(102, 0, 0);" href="http://www.myart2c.com/page4.htm"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"></span></a> <a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMarlP8QPOI/AAAAAAAAAJQ/d2vmqdAFu9o/s1600/28487.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 254px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMarlP8QPOI/AAAAAAAAAJQ/d2vmqdAFu9o/s400/28487.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5532297848693996770" border="0" /></a><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMar-ygSArI/AAAAAAAAAJY/Uz49s8Zkk2E/s1600/4%282%29.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 305px; height: 387px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMar-ygSArI/AAAAAAAAAJY/Uz49s8Zkk2E/s400/4%282%29.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5532298287468642994" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMatKhtozcI/AAAAAAAAAJo/Koidz4hf5_A/s1600/28485.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 252px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TMatKhtozcI/AAAAAAAAAJo/Koidz4hf5_A/s320/28485.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5532299588631317954" border="0" /></a>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-73105805989997987252010-09-15T14:20:00.006+02:002010-09-15T18:34:51.028+02:00Lubię...Właściwie nie wiem, czy jestem w stanie sprostać wyzwaniu <a href="http://poleczkazksiazkamibeel2.blox.pl/html">Półeczki z książkami</a> i wymienić 10 rzeczy, które lubię. Lubię ich znacznie, znacznie więcej. I nie mam pojęcia, czy uda mi się owe dziesięć w pocie czoła wybranych, uszeregować w kolejności alfabetycznej, tematycznej, hierarchicznej, ewentualnie innej dowolnej...<br /><br />A że lapidarnością nie grzeszę, nieco więcej o sobie i swoich lubieniach-skojarzeniach ujawnię:)<br /><br /><span style="font-weight: bold;">1.</span> Lubię ludzi. Dzieci i dorosłych... Lubię pogaduchy przez telefon, pogawędki przy herbacie, spotkania z przyjaciółmi i rodziną. Lubię mówić i lubię słuchać. Potrafię godzinami plotkować z siostrą o wszystkim, co ważne i nieważne, odpowiadać na niezliczone pytania córki, przegadywać z mężem wspólne decyzje, śmiać się z Nim, z Zosią i z Jasiem... Fotografować ludzi lubię.<br /><span style="font-weight: bold;">2.</span> Lubię herbatę. Czarną, aromatyczną. Smakową też. Waniliową. Lubię herbaciarnie, piękne filiżanki, japońską prostotę, motyw rozkwitającej wiśni...<br /><span style="font-weight: bold;">3.</span> Lubię spacery. Las lubię. Smugi słońca w koronach drzew, zapachy wilgotnej ziemi, mchu, grzybów, trzeszczące gałązkami poszycie pod stopami. Liście jesienią. Kolory ziemi. Brąz, złoto, zieleń, wrzos.<br /><span style="font-weight: bold;">4.</span> Lubię muzykę. Fortepian i skrzypce. Mozarta, Chopina, monumentalnego, cudownie matematycznego Bacha. Dłonie na klawiaturze. Dłonie splecione razem. Piękne palce mojego męża, paluszki córeczki, skrzypcowe palce Jasia...<br /><span style="font-weight: bold;">5.</span> Pomidory lubię. Zupę pomidorową, risotto z pomidorami i spaghetti w pomidorowym sosie. Włochy. Słońce, toskańskie winogrona i wino lubię:)<br /><span style="font-weight: bold;">6.</span> Książki. Nowe i stare. Im bardziej stare, tym piękniej pachnące. Wącham książki. W bibliotekach i antykwariatach. Wącham w księgarniach i kioskach. Wącham i czytam. Sobie i dzieciom. To zdecydowanie lubię.<br /><span style="font-weight: bold;">7.</span> Lubię historię zaklętą w przedmiotach. Czarno-białe fotografie, wiekowe meble, zegary, lampy i dzbany. Ale i stylizowane na stare lubię też:)<br /><span style="font-weight: bold;">8.</span> Lubię symetrię. Porządek (często go nie mam:) Piękne linie. Niebo, horyzont, falująca trawa. Drewno i kamień. Kanciaste, proste kształty... Powtarzalne elementy... Poduchy na kanapie, świece, drewniane ławy w kościołach.<br /><span style="font-weight: bold;">9.</span> Łyżwiarstwo figurowe lubię. Taniec nie tylko na lodzie. Oniryczne baletnice.<br /><span style="font-weight: bold;">10.</span> Słodycze. Czekoladę. Marcepan. Słodko- gorzkie klimaty. W potrawach, książkach, filmach, na obrazach... Smaki i zapachy. To lubię.<br /><br />A to zaledwie namiastka:)<br /><br />Nie wyznaczam kolejnych blogów do łańcuszka. Ale zapraszam współtworzące Czytulanki do zwierzeń. Te aktywne i Te mniej aktywne. Chętnie poczytam. Dziewczyny?Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-41090142503035523042010-09-09T22:03:00.010+02:002010-09-10T11:07:01.756+02:00Baśnie narodów...<span style="font-size:180%;">J</span>akoś tak cicho i pusto zrobiło się na Czytulankowym blogu. Ostatni marcowy wpis rozbujał wiatrem i otumanił zapachem realnej, nie książkowej wiosny. Tymczasem wiosna ustąpiła przed latem, a lato w ciągu ostatnich tygodni babim latem uraczyło:) Najwyższy to czas reaktywować blog, rozleniwiony słońcem... Ale także hamakiem i książką:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">B</span>aśniami karmiłyśmy z Zosią wspólne wakacyjne dni... pięknymi, mądrymi baśniami, dość mocno czasem zakurzonymi...<br />Baśniami, które plastycznie przenosiły nas w czasie i przestrzeni, z kraju do kraju, z jednej nieprawdopodobnej rzeczywistości do drugiej... Oślepione słońcem, kolorem i gwarem wschodniego rynku, z dochodzącym zewsząd nawoływaniem osiołków: balek, balek... przenosiłyśmy się na bliższe nam kulturowo szlaki bursztynowe...<br /><br /><span style="font-size:180%;">T</span>rzy książki, kilkadziesiąt opowieści, tysiące słów. Wielka literatura dla dzieci i dla dorosłych... Zapraszam:)<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIlBHmFoBfI/AAAAAAAAAIo/WdkTN0MbhhU/s1600/363809.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 220px; height: 280px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIlBHmFoBfI/AAAAAAAAAIo/WdkTN0MbhhU/s320/363809.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5515010817430914546" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">Z</span>acznijmy od tomiku z baśniami <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“O wróżkach i czarodziejach”</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);">Natalii Gałczyńskiej</span> (żony poety Konstantego Ildefonsa). Od książki na motywach ludowych bajek francuskich, którą Zosia dostała w prezencie urodzinowym od pewnej przesympatycznej mamy z Wrocławia:)<br />Świat zwiewnych, eterycznych księżniczek, dzielnych rycerzy i mówiących ludzkim głosem zwierząt przenika do świata widziadeł, zaklęć, mrocznych sekretów.<br /><span style="font-size:130%;">O</span>to <span style="color: rgb(0, 0, 0);">Naneta</span>, córka złotnika, opuszcza dom rodzinny, by wypełnić wolę zaczarowanego Lwa, od którego dostaje najpiękniejszą na świecie różę (to baśń, która najbardziej spodobała się mojej sześcioletniej Zosi).<br /><span style="font-size:130%;">C</span>zarnowłosa <span style="color: rgb(0, 0, 0);">Finetta</span> w błyszczących kolczykach, królowa cyganów więziona przez wielkoluda, czarami pomaga chłopcu, do którego wyrywa się Jej serce...<br /><span style="font-size:130%;">A</span>rtur, syn drwala, zostaje królewskim chrześniakiem i wyrusza na spotkanie przeznaczeniu...<br />A Agnieszka o oczach jak skrawek nieba odkrywa, że ludzie po drugiej stronie lasu są tacy sami. To, co nieznane i inne nie musi oznaczać gorszego...<br /><br />Wszystkie baśnie, pięknie wydane przez wydawnictwo Świat Książki, opowiedziane są w mistrzowski sposób poetyckim, barwnym, nienagannym językiem. Literatura to prawdziwie wysokich lotów:)<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIlCoMsqZpI/AAAAAAAAAIw/n8E_DtHkT_A/s1600/sc0000f39d.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 244px; height: 320px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIlCoMsqZpI/AAAAAAAAAIw/n8E_DtHkT_A/s320/sc0000f39d.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5515012477062637202" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">K</span>olejnym zbiorem przecudnych, egzotycznych opowieści jest <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“Srebrna gołębica”</span> w opracowaniu <span style="color: rgb(102, 0, 0);">Wandy Markowskiej i Anny Milskiej</span>. Zaczytana przeze mnie książka dzieciństwa, a właściwie wczesnej młodości:) Historie tu zebrane to baśnie Narodów Związku Radzieckiego oparte na motywach oryginalnych. Urzekają wschodnim pięknem, zapachami, nazwami, które melodyjnie i miękko otulają skronie albo twardo i obco tną powietrze, zanim falą dźwiękową się stanie dla ucha.... Obok typowo rosyjskiej Maszeńki czy Zulejki... Nuszaperi- Chanum, córka padyszacha Kandagary i Melik- Dżumszud... Obok Nastii i Annuszki... Czatyr, Melike-Chanum i Karaszasz.<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">A baśnie... Jak miód i mleko:) Z domieszką cierpkiego imbiru...</span><br />O ślicznej carycy Maszeńce, w gołębia zamienionej przez zazdrosną czarownicę- Wasylisę.<br />O dzielnej Marite, która, niczym andersenowska Eliza, koszulki wyplata z pokrzyw dla swych braci-wilków...<br />O Nuszaperi-Chanum, co wyklęta przez ojca, odwagą i miłością kruszy jego okrutne serce...<br /><br />Baśnie rosyjskie, estońskie, mołdawskie, gruzińskie, kirgiskie, turkmeńskie, karelskie... Wachlarz narodów...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIlDAsCPKaI/AAAAAAAAAI4/KCRkZFWnQZU/s1600/1117314626.jpeg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 232px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIlDAsCPKaI/AAAAAAAAAI4/KCRkZFWnQZU/s320/1117314626.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5515012897791486370" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">N</span>a deser rodzime <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Bursztynowe baśnie” </span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Hanny Zdzitowieckiej</span> (wydanie z 1972 r).<br />Z intrygującym, malowanym bursztynem wizerunkiem Juraty na okładce. Juraty w koronie i naszyjniku, w którym mieszka słońce...<br />Urzekające historie z Bałtykiem i przyrodą w roli głównej. Historie spisane pięknym literacko, choć czasem oszczędnym językiem. Historie wywołujące różnorodne emocje dziecięcych serc... groźne, dramatyczne, wesołe i wzruszające. Baśnie, jakich próżno dziś szukać... o morzu, jego podwodnych skarbach, głębinach, mieszkańcach rybackich chat i pięknych, nadbałtyckich okolic...<br />Choćby <span style="color: rgb(102, 0, 0);">baśń o Juracie</span>, córce władcy morza z bursztynowego pałacu, co bogactwami podwodnymi mamiła młodziutkiego Jurka. Chłopiec, zakochany w czekającej na łódce Hance, opiera się urokom morskiej boginki... Czy zostanie ukarany za odmowę władczyni morza?<br />Albo niezwykła historia Wiosny, która miała spać snem wiecznym. Piękna, płomienna, pełna przyrody i pląsów parafraza bajki o śpiącej królewnie. Wiatr i Grom niosą po świecie dobrą nowinę o narodzinach dziewczynki... Zapraszają na chrzciny rusałkę wodną Roświtę, wieszczkę łąkową Jaskrotę, boginkę leśną Dąbrówkę, górską nimfę Skalnicę i polną dziwożonę Stokłosę... Omijają tylko pieczarę Nietoperzycy, która, jak to wiedźma zła, nieproszona przybywa na uroczystość. I nieproszona straszne zaklęcie wymawia nad kołyską niemowlęcia... Komu i w jaki sposób uda się odczarować Wiosnę?<br /><br />Trudno wybrać najpiękniejszą baśń tego zbiorku, taką najpełniej zapadającą w pamięć i wrażliwość... Piękna i pouczająca jest historia o grymaśnej księżniczce, która bardzo chciała mieć naszyjnik z kropel rosy.<br />I ta o królewskim latarniku, o odwadze i miłości Wita i Maryjki... I o zaklętych drzewach... O olbrzymie, z kaszubska zwanym Stolemem...<br />Czytając te baśnie można rozkochać się w morzu... I przy okazji dowiedzieć się, dlaczego jest słone:)<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIn0oS4Y4sI/AAAAAAAAAJA/NTLZGzFSPH0/s1600/DSC_0007.JPG"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 320px; height: 261px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/TIn0oS4Y4sI/AAAAAAAAAJA/NTLZGzFSPH0/s320/DSC_0007.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5515208191792177858" border="0" /></a><br />Czy o takim naszyjniku marzyła księżniczka?<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“W tej właśnie chwili krople rosy zawieszone na pajęczynach rozsnutych po rżysku, zabłysnęły wszystkimi barwami tęczy. Słońce zapaliło w nich ogniki czerwone, zielone, szafirowe i złote.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">-Skąd się wzięły te piękne klejnoty? Chcę je mieć! “</span>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-91515934604091249282010-03-29T12:10:00.003+02:002010-03-29T12:30:48.768+02:00Skąd się biorą wilki?<span style="color: rgb(102, 0, 0);">“<span style="font-size:180%;">P</span>ewnego dnia Ania nie miała nic do roboty. Usiadła więc i zaczęła myśleć o tajemnicach świata. Skąd się, na przykład, wzięły na nim rozmaite zwierzęta? I jak to się stało, że są aż tak rozmaite?”</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">T</span>ak zaczyna się pewna niezwykła opowieść <span style="font-weight: bold;">Zofii Beszczyńskiej</span>, która tajemnicz<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/S7B94BIgkyI/AAAAAAAAAIY/emho_DuYayg/s1600/Skad-sie-biora-wilki_Wydawnictwo-MILA,images_product,31,978-83-926565-1-7.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 194px; height: 280px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/S7B94BIgkyI/AAAAAAAAAIY/emho_DuYayg/s320/Skad-sie-biora-wilki_Wydawnictwo-MILA,images_product,31,978-83-926565-1-7.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5453997550075941666" border="0" /></a>ymi ścieżkami fantazji prowadzi małą Anię przez bezdroża nierzeczywistego świata. Opowieść niezwykła także dlatego, że trudna do zaklasyfikowania i przyporządkowania do jednego, konkretnego gatunku literackiego. Opowieść z pogranicza baśni, prozy poetyckiej, filozofii...<br />Dziewczynka, bohaterka książeczki <span style="font-weight: bold;">“Skąd się biorą wilki”</span> wydawnictwa <a href="http://www.wydawnictwomila.pl/">Mila</a>, nie tylko stawia pytania o istotę rzeczy, ona poszukuje odpowiedzi i znajduje ją w tkanych poezją, malarskich obrazach dziecięcej wyobraźni.<br />Tylko dziecko potrafi bowiem układać świat z plam, kształtów, świateł, cieni i kolorów. Tylko ono potrafi wymyślać go wciąż na nowo, zaludniając śpiewającymi ślimakami, jaszczurkami z rudego mchu i wilkami z kosmatego śniegu.<br />Tylko dziecko. I dorosły, który wewnętrzne dziecko zdołał w sobie ocalić.<br /><br /><span style="font-size:180%;">A</span>nia beztrosko, nieco bezładnie przemieszcza się w wyobrażonej czasoprzestrzeni zdziczałych ogrodów, lasów, afrykańskich sawann. Odkrywając tajemnice pochodzenia zwierząt, spotyka po drodze całą plejadę baśniowych postaci. Elfa, który na oczach dziewczynki wykluwa się z orzecha, Tęczaka, Anabellę podróżującą na lwie...<br /><br /><span style="font-size:180%;">K</span>olory, kształty, magia. Wszystko miesza się, przenika, śni, mami...<br /><br /><span style="font-size:180%;">W</span> świecie Zofii Beszczyńskiej, w świecie małej Ani, w świecie zasłuchanej w historię prawie 6-letniej Zosi, lwy wyrastają z traw na sawannie, tygrysy powstają z gorącego piasku, a żyrafy ze słońca błyskającego przez liście:<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Gęste korony wysokich akacji rzucały długie cienie na ziemię i niebo, a ostatnie promienie słońca sączyły się przez nie jak przez sito. I tak migotały, tak migotały, aż nie wiedzieć kiedy zamieniły się w długie żyrafie szyje.”</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">W</span> takim świecie wszystko jest możliwe. Baśń spotyka się z poezją, dziecko z lwem, a z łuku tęczy zsuwa się całe mnóstwo Tęczaków, każdy innego koloru.<br /><br />Ja z przyjemnością przeprowadziłam przez ten świat swoją Zosię.<br />W naszym zabieganiu, troskach, codzienności, niejednokrotnie gubimy poezję, którą dostrzega dziecko. <span style="font-weight: bold;">Ono uczy nas patrzeć wyżej i widzieć więcej...</span> Przypomniał mi się wiersz, który dawno temu napisałam dla swojej małej jeszcze córeczki, pasuje tutaj:)<br /><br /><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">Nauczyciel od zachwytów</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Lubię Twoje maleńkie zamyślenia</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);">nad patyczkiem, kamyczkiem, kwiatkiem</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Lubię maleńkie zachwycenia</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);">nad motylem, biedronką i wróblem<br /><br /></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Uczysz mnie świata radosnych odkryć</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">,</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);">kolorów, szeptów i szelestów</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />Gdy pochylasz się nad listkiem, plamą światła na dywanie co tęczą się mieni</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />Paluszkiem odliczasz kolejny cud świata<br /><br /></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">A ja stoję na krawędzi nieba</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />Zatrzymana w biegu codzienności</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />Pochylam się nad listkiem, plamą światła, biedronką i kamieniem</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />Dziękuję Opatrzności, że zesłała mi Ciebie- nauczyciela od zachwytów...</span>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-27810494981010578022010-02-24T19:00:00.028+01:002010-03-09T17:45:11.746+01:00Pokochajcie ROZWESOŁKI<div align="justify">„<span style="font-size:130%;"><strong>N</strong></span>asz dom pełen był książek i piosenek. I z jednych i z drugich płynęły słowa, a ja słuchałam i z tego wszystkiego sama zaczynałam bawić się w słowa. Bo <strong>słowa</strong>, <strong>to </strong>były <strong>takie dobre zabawki, które zawsze miało się ze sobą i do ich noszenia niepotrzebne były ani kieszenie, ani żadne torebki. Słowa można było rozbierać i ubierać jak lalki, ustawiać i przestawiać jak klocki i tworzyć z nich różne budowle.</strong>" </div><div align="justify"><br /><a href="http://3.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S5PxOe3I9NI/AAAAAAAACuI/0uxlJH9L-zo/s1600-h/okladka_rozwes1.jpg"><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5445961605525861586" style="FLOAT: left; MARGIN: 0px 10px 10px 0px; WIDTH: 251px; CURSOR: hand; HEIGHT: 400px" alt="" src="http://3.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S5PxOe3I9NI/AAAAAAAACuI/0uxlJH9L-zo/s400/okladka_rozwes1.jpg" border="0" /></a> <strong><span style="font-size:130%;">W</span></strong>spomnienia Joanny Papuzińskiej, zaczerpnięte z Jej książki pt. <a href="http://czytulanki.blogspot.com/2009/01/darowane-kreski.html">"Darowane kreski"</a> są doskonałym wstępem do wydanych przez poznańskie Wydawnictwo <a href="http://www.wydawnictwomila.pl/o_nas.html">MILA</a> <strong><span style="color:#ff0000;">"Rozwesołków"</span></strong> autorstwa Pani Joanny.</div><div align="justify"><br /></div><div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify">Pośród tradycyjnych utworów w zbiorku tym ukryły się wierszyki "powiązane na supełki", które jak pisze sama Autorka, należy "poodkręcać i porozwiązywać". </div><div align="justify"><br /></div><div align="justify"></div><div align="justify">Dzieci, szczególnie te starsze, które same potrafią czytać, będą miały nie lada frajdę podczas rozwiązywania tych rymowanych "łamigłówek". Na rozgrzewkę proponuję rozsupłać fragment wierszyka pt. <em>"Podwieczorek":</em></div><div align="justify"></div><div align="justify"><br /><br /></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">"Gdy ptaszkały sobie śpiewki,</span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">kiedy płociał siedź na kocie,</span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">stołkłam sobie na siadeczku</span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">w ogrodziutkim zieloneczku."</span></div><div align="justify"><strong></strong></div><div align="justify"><br /></div><div align="justify">Udało się? :) Nie wątpię! To bawimy sie dalej! Na kolejnych stronach "Rozwesołków" znajdziemy opowieść o pewnym sporze o <span style="color:#000000;">gołąbeczkę, który rozpoczął się dość niewinnie, a trwa ponoć do dzisiaj...</span></div><div align="justify"><br /></div><div align="justify"></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">"- KIEDY SZEDŁEM NAD RZECZKĘ, WIDZIAŁEM GOŁĄBECZKĘ.</span></div><div align="justify"><br /></div><div align="justify"><span style="color:#663333;"></span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">- To absurd, proszę pana,</span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;">Beczka nie bywa ubrana!</span><span style="color:#663333;"> " </span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;"></span></div><div align="justify"><span style="color:#663333;"><span style="font-size:78%;">Fragment wiersza "Spór"</span></span></div><div align="justify"></div><div align="justify"><br /></div><div align="justify">Dzieciakom na pewno spodoba się też "Bajka-Szachrajka", w której <span style="color:#663333;">"na polach, /jak to latem,/My<span style="color:#cc0000;">d</span>ło pasło sie rogate:/Krowy, ko<span style="color:#cc0000;">t</span>ły i ba<span style="color:#cc0000;">n</span>any", </span><span style="color:#000000;">że nie wspomnę o uszatym wierszyku. </span></div><div align="justify"><span style="color:#000000;"></span></div><div align="justify"><span style="color:#000000;">To tyle, zainteresowanych odsyłam do książki :).</span></div><div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify">Dodam jeszcze, że przysłowiową "kropką nad i" całej książeczki są oryginalne i idealnie pasujące do tego typu wierszy <strong>ilustracje pani </strong><strong>Elżbiety Krygowskiej-Butlewskiej.</strong></div><div align="justify"><strong></strong></div><div align="justify"></div><div align="justify"></div><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5446587690523813298" style="DISPLAY: block; MARGIN: 0px auto 10px; WIDTH: 400px; CURSOR: hand; HEIGHT: 302px; TEXT-ALIGN: center" alt="" src="http://1.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S5YqpbOv5bI/AAAAAAAACuQ/7VsuHm-_EpU/s400/Nowy-1.jpg" border="0" /><br /><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5446587842490700898" style="DISPLAY: block; MARGIN: 0px auto 10px; WIDTH: 400px; CURSOR: hand; HEIGHT: 377px; TEXT-ALIGN: center" alt="" src="http://4.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S5YqyRWelGI/AAAAAAAACuY/F3E7JpdFpdg/s400/Nowy-2.jpg" border="0" /> <p align="justify">Zerknijcie sami i przekonajcie się, czy nie mam racji! :)</p>Anonymousnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-85420823558796160662010-02-03T20:50:00.005+01:002010-09-09T22:54:13.132+02:00Zima z białym niedźwiedziem<span style="font-size:180%;">Z</span>amieć śnieżna za oknem idealnie koresponduje z książką, o której za chwilę opowiem:) Z książką magiczną, jak wiele innych opowieści <span style="font-weight: bold;">Heleny Bechlerowej</span>...<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“<span style="font-size:180%;">Z</span>ima z białym niedźwiedziem”</span> to historia Grzesia i śniegowego Barłaja... W przeciwieństwie do “Domu pod kasztanami” tejże autorki, przygody chłopca, choć równie zaczarowane i przetkane tajemnicą, toczą się w scenerii zgoła odmiennej. "Dom pod kasztanami" to lato, wakacje, ciepło, agrestowe podwieczorki i lody z wierzbowej dziupli... A przygody z Barłajem to gęsto sypiący śnieg, kwiaty na oknach mrozem malowane, sople, święta, chochoły różane...<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/S2nUh5GKK5I/AAAAAAAAAIQ/GIdBCS9gZUk/s1600-h/sc00020d8f.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 228px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/S2nUh5GKK5I/AAAAAAAAAIQ/GIdBCS9gZUk/s320/sc00020d8f.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5434108104126638994" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">K</span>siążka o Grzesiu i niedźwiedziu to skrząca fantazją baśń zimowa, która zaskakuje ogromem niespodzianek i przygód, jakie spotykają chłopca.<br />Wszystko zaczyna się całkiem niewinnie, od bałwana... Ale bałwana niezwykłego. Bo miast nosa z marchewki (którego ma każdy inny, statystyczny i szanujący się bałwan:) ten ma w miejscu nosa rumianego rogala:) Na głowie czapkę z piórami, a w ustach fajkę:) Tak przynajmniej jest wieczorem i w nocy, bo po południu następnego dnia, przechylający się wolno bałwan wpada nosem w śnieg... A przez furtkę wpada do ogrodu Grześ... Czy uda Mu się podnieść niezgrabnego bałwana? A może zobaczy w śniegowych kulach coś, co przywiedzie na myśl zupełnie inną postać?<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Wiedziałem, że coś wymyślisz! - ucieszył się Grześ. Już nie jesteś bałwanem, tylko niedźwiedziem! Ale głowę masz za bardzo okrągłą i w ogóle trzeba cię troszkę przerobić. Po tej robocie rękawiczki były zupełnie mokre, za to niedźwiedź miał pysk, uszy i ogon (...) Teraz już nic mu nie brakowało. Leżał ciężki, gruby, patrzył przed siebie i czekał, co będzie dalej”.</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">A</span> dalej... Dalej snuje się Grzesiowa fantazja... Niedźwiedź otrzymuje imię Barłaj. Daleko, za ogrodem dzwonią sanki przejeżdżającej Zimy, za oknem pada zaczarowany śnieg...<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Kiedy pada taki śnieg,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">z bajki śnieg, zza siedmiu rzek,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">po ogrodzie wtedy chodzi</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">miękki, biały i puszysty</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">śniegowy czarodziej”.</span><br /><br />Kolejne rozdziały książki zaskakują historiami bajkowych podróży po zasypanym śniegiem ogrodzie. Podróży, w które Barłaj zabiera chłopca... Mnie i Zosię najbardziej urzekła opowieść o śpiących różach... Niedźwiedź wymruczał zaklęcie i słomiany chochoł stał się domem ze złotymi drzwiami, za drzwiami zaś...<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Na podłodze leżał dywan haftowany w róże, na dywanie stały fotele haftowane w róże, a na każdym fotelu spała róża- królewna.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Same śpiące królewny!- zawołał Grześ. W bajce jest tylko jedna, a tu ich tak dużo!”</span><br /><br />Nie wolno jednak zbudzić żadnej z nich...<br />Ciszy i różanego snu strzeże ktoś mieszkający w zegarze. Nie, nie kukułka.... Sowa!<br />Surowa dla nieproszonych gości:<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Kto tu wkradł się, kto tu przyszedł?</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Kto zimową mąci ciszę?</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Niech nie szepcze, niech nie woła,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">bo zamienię go w chochoła!”</span><br /><br />Inne opowieści są równie czarowne i równie zaskakujące... W kolejnych rozdziałach pojawi się Tonia, Zimowiec, miś- pluszak...<br /><br />Poszukajcie w swoich bibliotekach.... Książka zasługuje, by ją odnaleźć. Zwłaszcza, gdy za oknem pada śnieg...<br />“A kiedy pada taki śnieg,<br />z bajki śnieg, zza siedmiu rzek...”<br /><br />I chyba nikogo nie zdziwi, że w moim ogrodzie śpi w tym roku polarny niedźwiedź:) Mocno przysypany śniegiem:)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-85457547530439227332010-01-06T19:51:00.040+01:002011-01-19T09:14:23.583+01:00Fascynacje...<div align="justify"><span style="font-size:180%;">L</span>ubicie zapach starych książek? Ja uwielbiam. Jest coś magicznego w tych pożółkłych kartkach, w wysłużonych okładkach… I z tego uwielbienia właśnie oraz z dziecięcej fascynacji twórczością pewnej kanadyjskiej pisarki, zrodziła się moja całkiem dorosła pasja :). </div><div align="justify"><span style="font-size:180%;">O</span>d kilku lat staram się wejść w posiadanie możliwie największej ilości przedwojennych wydań książek L.M. Montgomery. Niestety, jak do tej pory, nie mogę pochwalić się pierwszym wydaniem „Ani z Zielonego Wzgórza", które w Polsce pojawiło się w roku 1912 (Wydawnictwo M. Arcta), cztery lata po kanadyjskiej premierze, która miała miejsce 20 czerwca 1908 roku. Mam nadzieję stać się kiedyś jego szczęśliwą posiadaczką. Tymczasem zaprezentuję Wam to, co udało mi się zebrać do tej pory. </div><div align="justify"><span style="font-size:180%;">K</span>olekcja "na dziś" to:<br /><strong>"Ania z Avonlea" </strong>wydana w 1927 roku (wydanie drugie) nakładem wspomnianego już wcześniej warszawskiego wydawnictwa M. Arcta. Książka w tłumaczeniu Rozalii Bersteinowej. Przeczytałam gdzieś, że w przedwojennych wydaniach "Ani..." wewnątrz książki nie ma ilustracji, i rzeczywiście. W tej i w następnych książkach, które za chwilę zaprezentuję nie ma ani jednej. Rysunek, który pojawia się na okładce musi nam wystarczyć :).</div><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5424420693141287378" style="DISPLAY: block; MARGIN: 0px auto 10px; WIDTH: 400px; CURSOR: hand; HEIGHT: 267px; TEXT-ALIGN: center" alt="" src="http://1.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S0dp4W728dI/AAAAAAAACtA/nu9SmHYdCns/s400/Ania+z+Avonlea+ARCTA+1927+kpl.jpg" border="0" /><span style="font-size:180%;">K</span>olejne książki, to wydane w latach trzydziestych ubiegłego wieku tytuły: <strong>"Ania na uniwersytecie"</strong> (warszawskie Wydawnictwo Arcydzieł Literatur Obcych RETOR., 1939r.) oraz <strong>"Wymarzony dom Ani"</strong> (WALO RETOR., 1931r.). Co mnie ujęło w tych publikacjach? Spójrzcie tylko na ilustracje wykorzystane do ozdobienia okładek, na ilustracje cudownie oddające stylistykę tamtych lat! Pewnie gdyby istniały w tamtych latach audiobooki moglibyśmy, słuchając starych płyt z treścią ksiązki, zachwycać się tym słynnym aktorskim "ł". Autorem "okładek tytułowych" jak podaje wydawca, jest A. Horowicz. <p align="justify"><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5424427052346772770" style="DISPLAY: block; MARGIN: 0px auto 10px; WIDTH: 400px; CURSOR: hand; HEIGHT: 269px; TEXT-ALIGN: center" alt="" src="http://2.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S0dvqg0mDSI/AAAAAAAACtI/Mh7wnsLppyU/s400/kpl.jpg" border="0" /><span style="font-size:180%;">P</span>rzedstawiona powyżej "Ania na uniwersytecie" przetłumaczona została przez Janinę Zawiszę-Krasucką, "Ania na uniwersytecie" zaś przez Stefana Fedryńskiego. Zarówno te tłumaczenia, jak i Rozalii Bersteinowej znane są obecnym "trzydziestoparolatkom", gdyż do niedawna były jedynymi tłumaczeniami. W wydaniach przedwojennych z przyjemnością odnajduję jednak słowa: "kasztanowatemi", "studjów", "Marja" czy "zeszytami szkolnemi", które potem zostały zapewne uwspółcześnione.</p><p align="justify"><span style="font-size:180%;">C</span>zasem zastanawiam się, kim były kolejne włascicielki moich już teraz książek... Jak wyglądały, czym się interesowały, jakie było ich największe marzenie?</p><p>c.d.n.<br /><br /><br /><br /><br /></p><a href="http://3.bp.blogspot.com/_0baMNlH6TQ4/S0Tb5Me8dbI/AAAAAAAACpU/E-_Afg9KIYA/s1600-h/Ania+z+Avonlea+ARCTA+1927.jpg"></a>Anonymousnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-90982251070691732842009-11-16T12:01:00.008+01:002009-11-16T12:40:34.872+01:00Kochajcie czarownice:)<span style="font-size:180%;">O</span> czarownicach napisano już tak wiele i w tak różny sposób, że każda kolejna literacka próba podejmująca wysiłek i tematykę związaną z wiedźmami, z założenia może być jedynie wariacją, mniej lub bardziej zbliżoną do pozostałych i często skazaną na niepowodzenie, a tym bardziej zagubienie pomiędzy setkami tomów zalegających księgarskie półki.<br />Bo jak konkurować z “Malutką czarownicą” czy panną Price z “Gałki od łóżka”? Czy z wieloma innymi, zasłużonymi wiedźmami literatury dziecięcej?<br /><span style="font-size:180%;">J</span>ak wielce mylący to osąd, przekonałam się niedawno z Zosią... Wypożyczając z biblioteki zupełnie nam nie znaną książkę, zupełnie nam nie znanej autorki...<br /><br /><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“<span style="font-size:180%;">O</span>dwiedzając czarownice”</span> pióra Lidii Miś, to książka absolutnie nietuzinkowa. Kompozycyjnie przemyślana (opowieść wpleciona w baśń, jak w dobieranym warkoczu, po troszeczku:), spójna, mądra, pełna ciepła i magii. A w dodatku świeża i pomysłowa!<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SwEySuu-loI/AAAAAAAAAHw/rMuO5ywbzOA/s1600/Odwiedzajac-czarownice_Lidia-Mis,images_product,28,83-602-2207-X.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 192px; height: 280px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SwEySuu-loI/AAAAAAAAAHw/rMuO5ywbzOA/s320/Odwiedzajac-czarownice_Lidia-Mis,images_product,28,83-602-2207-X.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5404656325185410690" border="0" /></a><br /><span style="font-size:100%;">O</span>to bowiem ośmioletnia dziewczynka wypożycza z biblioteki zakurzony egzemplarz książki o czarownicach... Wieczorem, przy delikatnym świetle lampki nocnej, rozpoczyna lekturę... i nieoczekiwanie przekracza zaczarowane wrota bajki. Wkracza w świat tańczących wokół ognia siedmiu sióstr- czarownic. Sióstr, które niewiele mają ze sobą wspólnego (prócz pokrewieństwa i magii).<br /><br /><span style="font-size:180%;">A</span>sia, wędrując przez baśniową krainę, odwiedza każdą z siedmiu wiedźm. Wie, że tylko w ten sposób wróci do rzeczywistego, realnego świata. A wiedźmy... choć skłócone ze sobą, są zaskakująco wspaniałe, wielkie sercem i duchem... Niezwykłe!<br />Jest więc Taka, której zamiast włosów wierzbowe gałązki na głowie rosną, jest i Taka, która po maślanym torze na pupie zjeżdża ze śmiechem:) Jest Taka, która w soplach lodu się przegląda i mrożoną herbatą częstuje, jest i Taka, która Nianią być musi dla siedmiu rozkapryszonych córek siedmiu skłóconych czarownic:)))<br /><br /><span style="font-size:180%;">K</span>siążka zaskakuje pomysłowością kolejnych spotkań Asi z niezwykłymi siostrami, w niezwykłych miejscach. Co wyniknie z tych spotkań dla siedmiu czarownic i dla ośmioletniej bohaterki, uwikłanej w baśniowy chaos? Jakie prezenty od Czarownic dostanie odważna dziewczynka i jaki z nich zrobi użytek? Czyje marzenia w końcu spełni?<br /><br />To musicie doczytać już sami... Dodam tylko, że książkę przeczytałam pięcioletniej Zosi w jeden wieczór. Nie mogłyśmy zasnąć bez poznania zakończenia:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">J</span>ako, że w mojej głowie, przypomniana lektura natychmiast wywołuje lawinę kolejnych, przeczytanych wspólnie z córeczką, polecę jeszcze jedną “czarowną”, bo także traktującą o czarach książkę.<br />Tym razem nieco starszą opowieść Wiery Badalskiej pt <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Jak oswoić czarownicę”</span>. Z cudownymi ilustracjami Ewy Salamon, bardzo charakterystycznymi, malowanymi z rozmachem, przypominającymi plątaninę roślin i makaron na głowach bohaterów:) Pewnie są wśród Was tacy, którzy owe ilustracje pamiętają z książek Marii Terlikowskiej “Kuchnia pełna cudów” i “Kuchnia pełna niespodzianek”:) Mniam:)<br />Wracając jednak do fabuły książki pani Wiery Badalskiej... wydanej już po śmierci autorki na podstawie publikowanych w “Świerszczyku” szkiców powieści.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SwE2VTR8yeI/AAAAAAAAAIA/__MJl-ji2KM/s1600/sc0000fa66.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 235px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SwE2VTR8yeI/AAAAAAAAAIA/__MJl-ji2KM/s320/sc0000fa66.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5404660767402019298" border="0" /></a> Lektura to pasjonująca, dowcipna, przekorna, pełna ciepła i żartu:)<br />Profesor Zapełka z dziećmi, dziesięcioletnią Emcią, o rok młodszymi bliźniakami Protem i Filipem oraz jamnikiem Cosikiem spędzają wakacje w leśnej głuszy, nad jeziorkiem, we wsi o nazwie Starodęby... Pierwsze wakacje bez mamy, która jako parazytolog, bada w Afryce robaki.<br />Nader często zamyślający się profesor matematyki, ze strzechą rudych włosów na głowie, rezolutna Emcia, hałaśliwi bracia, z których jeden nie wymawia głoski “r” i mama, której nie ma, bo jest gdzie indziej, to całkowicie nieprzeciętny obrazek rodziny wyjeżdżającej na urlop.<br />Nic więc dziwnego, że i urlop okazuje się nieprzeciętny:)<br />Po drodze do Starodębów zwariowana rodzinka spotyka czarownicę o imieniu <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">Josanta</span>.<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br /></span><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SwE3s0CQaCI/AAAAAAAAAII/rKvWMkJE5o8/s1600/sc00011671.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 226px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SwE3s0CQaCI/AAAAAAAAAII/rKvWMkJE5o8/s320/sc00011671.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5404662270843185186" border="0" /></a><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Była niewielkiego wzrostu. Niższa może trochę od Emci. Czerwona sukienka, </span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">a</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"> raczej strzępy sukienki nie wiadomo jakim cudem trzymały się na chudych ramionkach. Na sz</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">yi miała zawiązaną zieloną wstążkę, na której wisiał zielony kamień rzeźbiony w przedziwne znaki. Ręce podrapane, paz</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">nokcie połamane, a nogi... Nogi, o dziwo, choć gołe i poobijane, tkwiły w ślicznych, nowi</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">ut</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">kich kozaczkach z czerwonej, błyszczącej skóry.”</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“- Jaka ona jest ładna!- wykrzyknęła Emcia"<br /></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">"-</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);">Rzeczywiście, prześliczna! Rozkudłana jak czałownica i obdałta...” </span>Prot, co “r” nie wymawia w słowach nie przebiera:)<br /><br /><br />Co wyniknie z tego spotkania dla wszystkich? Oprócz kłopotów z samochodem i kaktusa na dłoni Prota?:)<br />Gwarantuję, że będzie działo się wiele... Pojawi się groźna ciotka Meluzyna, tajemnicze zaklęcie rzucone tysiąc lat temu, zielony stworek Wdeszczak, uwięzienie w gospodzie Pod Zębatym Wilkołakiem, próba odczarowania Josanty i Jej oswojenia... I jak to w bajkach bywa najwierniejszy, najmądrzejszy i najlepszy czar odkrywa... :)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-31886343886826286472009-10-26T18:26:00.008+01:002009-10-26T18:43:06.028+01:00Wiatr z księżyca<span style="font-size:180%;">N</span>a początku rozsmakowałam się w urokliwym słuchowisku na podstawie pewnej książki... Dopiero wiele miesięcy później, na allegro wypatrzyłam także samą książkę. Obydwie z Zosią zakochałyśmy się na zabój w słowno-muzycznych dialogach zaadaptowanych na potrzeby słuchowiska i w ich literackim pierwowzorze z 1944 roku:)<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SuXc7BZ1LwI/AAAAAAAAAG4/OTMjCSy-pSY/s1600-h/738239904.jpeg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 256px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SuXc7BZ1LwI/AAAAAAAAAG4/OTMjCSy-pSY/s320/738239904.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5396962635020578562" border="0" /></a><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;font-size:180%;" >W</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">iatr z księżyca”</span> Erica Linklatera w przekładzie Andrzeja Nowickiego, to powieść dla nieco starszych przedszkolaków i uczniów (oswojonych już z dłuższą formą przekazu i wypowiedzi literackiej).<br />Za to jaka to powieść! Pod każdym względem wyjątkowa!<br />Wartka, nie pozbawiona humoru i pełna niespodzianek fabuła, z całą plejadą wyrazistych, pełnokrwistych bohaterów, którym autor nadaje “mówiące, stygmatyzujące” imiona. Jest więc panna Rozumek (elokwentna i ekscentryczna guwernantka), jest policjant Gwiżdż, jest sędzia Grzmot, doktor Fosfor, pan Żeberko (rzeźnik), Kasia Okruszek (córka piekarza), pan i pani Tasiemka (prowadzący sklep z pasmanterią), pastor Filar i wielu, wielu innych... z miasteczka Harmider:) I w naszym realnym życiu pojawiły się po lekturze książki takie nazwiska:) Ooo, na przykład miód kupujemy na rynku od pana Pszczółki, a chlebek od pana Bułeczki:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">W</span>racając jednak do bohaterów miasteczka... Są wśród nich Dora i Flora, dwie siostrzyczki, próbujące ze wszech miar sprostać wyobrażeniom rodziców względem grzeczności. Próbujące sprostać, często z odwrotnym do zamierzonego skutkiem:)<br />Oto bowiem jabłonka poobwieszana dzwoneczkami na pożegnanie wyjeżdżającego taty, wywołuje hałas, który stawia na nogi cały dom. A próba przepakowania bagażu taty sprawia, że galowy mundur ojca, zwinięty w rulon (dla oszczędzenia, zdaniem córek, miejsca w walizce) nadaje się do powtórnego prasowania, wymiętoszony okrutnie...:)<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">“Rodzice- myślały obie dziewczynki- nie potrafią być wdzięczni. Nie rozumieją, że chciałyśmy pomóc w pakowaniu kufra, nie poznali się zupełnie na ślicznym koncercie rozdzwonionej jabłoni. Tatuś i mamusia nie mają o niczym najmniejszego pojęcia.”</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">A</span> to dopiero początek...:)<br />Potem jest coraz ciekawiej:) Oto siostry, udowadniając pannie Rozumek istnienie Wiedźmy z Ciemnoboru, rozsypują na podłodze czarodziejski groch i wypuszczają na wolność gołębie z tapety pokoju nauczycielki!<br />A po pewnym czasie, chcąc zemścić się na mieszkańcach miasteczka za ich żarty, wypijają magiczny eliksir, z takich oto składników warzony przez Panią Wiedźmę:)<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Łapę małpy, mózg robaka,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">rybią skrzelę, ryj prosiaka,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">szczyptę soli, olej z moli.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Cień śródnocy, róży cierń,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">wąs tygrysi, ogon mysi</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">I do tego czerń i biel!</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Wszystko razem wrzucić w gar,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">dmuchać w ogień, by był żar,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">często mieszać w krąg i wspak,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">aż właściwy będzie smak.</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Pióro ptaka, co nie fruwa,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">szczypce raka, oko żółwia,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">język węża, żądło żmii,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">dwie brodawki z krecich szyi.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Z nozdrzy byka włoski trzy</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">i dwie krokodyle łzy.</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Sowie jajo, kolec jeża,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">krew wyssaną z nietoperza,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">blask księżyca, wodę z kałuż</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">i garść proszku, czyli miału.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Z zachłyśniętej krtani ość,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">białe coś i czarne coś.</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Wszystko razem wrzucić w gar,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">dmuchać w ogień, by był żar...</span><br /><br /><span style="font-size:180%;">J</span>ak Wam się podoba skład owej mikstury? Na przykład “z nozdrzy byka włoski trzy”?!<br />I co konkretnie chcą osiągnąć dziewczynki wypijając ów, przyznacie, wielce szatański napój? Dora i Flora wiedzą to dobrze..... Po wypiciu eliksiru.... zamieniają się w kangurki! Tak, tak, moi drodzy.... A to nadal dopiero początek historii...:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">K</span>siążka jest pełna przygód, błyskotliwa, skrząca dowcipem, pomysłami, czyta się ją jednym tchem...:) Jest fantastyczną lekturą dla dzieci i rodziców na długie, jesienne wieczory! Zwłaszcza, że owe jesienne wieczory wiatrem hulają... Z księżyca go niosąc...:)<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">“A jeśli to jest zły wiatr, a ktoś akurat jest niegrzeczny, to może mu dmuchnąć prosto w serce i potem już przez długi, długi czas będzie niegrzeczny.”</span>:)<br /><span style="font-size:180%;"><br />N</span>ie zapominaj<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SuXd9wQUAUI/AAAAAAAAAHI/oGNGNKP5_6c/s1600-h/Polskie-Radio-Dzieciom-Vol-3-Przygody-Dory-i-Flory_Polskie-Radio,images_product,23,5907812241575.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 200px; height: 200px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SuXd9wQUAUI/AAAAAAAAAHI/oGNGNKP5_6c/s200/Polskie-Radio-Dzieciom-Vol-3-Przygody-Dory-i-Flory_Polskie-Radio,images_product,23,5907812241575.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5396963781468488002" border="0" /></a>my wszak o bonusie muzycznym:)<br />Słuchowisko <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“Przygody Dory i Flory”</span> nagrane na podstawie tekstu Linklatera przez Polskie Radio, 46 lat temu (a przypomniane w ubiegłym roku) to po prostu majstersztyk aranżacyjno-muzyczny!<br />Świetna obsada aktorska, cudowne piosenki, znakomite wykonania, klimat, humor, akcja, tempo... Muzyka Jerzego Wasowskiego, Irena Kwiatkowska w roli panny Rozumek, Kazimierz Wichniarz (Zagłoba z ”Potopu”) jako sędzia Grzmot, to tylko niektóre z atutów tych dwóch krążków CD, które powinny obowiązkowo znaleźć się w płytotekach dzisiejszych przedszkolaków. Świetna zabawa gwarantowana!<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Oto przygody Dory i Flory,</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />które są grzeczn</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);">e, a może nie.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">Ten kto ich nie zna aż do tej pory,</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />teraz z pewnością je poznać chce.</span> <span style="color: rgb(102, 0, 0);"><br />Teraz z pewnością je poznać chce!”</span>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-28356908338872664952009-10-14T11:22:00.012+02:002009-10-14T11:58:23.849+02:00Tajemnica Matyldy<span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">"</span><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;font-size:180%;" >W</span><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);"><span style="font-style: italic;">szystkiego, co naprawdę musisz wiedzieć, nauczyłeś się w dzieciństwie"</span><br /><br /></span><span style="font-size:180%;">S<span style="font-size:100%;">ą</span></span> takie książki, które rozświetlają dusze, które wygładzają kanty, łagodzą niepokoje i przeganiają szorstkie myśli. Które pozostawiają światło na długo po zamknięciu ostatniej strony.... Które są od początku do końca “skończoną myślą”...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/StWahnfu9MI/AAAAAAAAAGg/Zu_pSL_VLkA/s1600-h/Tajemnica-Matyldy_Anna-Czerwinska-Rydel,images_product,25,978-83-7380-476-0.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 209px; height: 280px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/StWahnfu9MI/AAAAAAAAAGg/Zu_pSL_VLkA/s320/Tajemnica-Matyldy_Anna-Czerwinska-Rydel,images_product,25,978-83-7380-476-0.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5392386031174481090" border="0" /></a><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“<span style="font-size:180%;">T</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">ajemnic</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">a</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;"> </span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">M</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">a</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">tyldy”</span> Anny Czerwińskiej-Rydel (z wykształcenia pedagoga i muzyka) to książka, w której znalazłam wszystko, czego szukałam w literaturze dla dzieci... Mądrą, pełną uroku i ciepła historię, piękny literacko język; cudowne, malarskie ilustracje; nieuchwytną delikatność i ogromną wrażliwość, z jaką autorka porusza trudne tematy. Wreszcie muzykę.... Tę, którą tworzą rozdziały książki i tę, którą na jej kartach, odkrywa dla siebie dziewczynka o pięknym imieniu, Matylda... Muzykę skrzypiec, zaplątaną w kolejnych nutach i słowach, coraz to nowych pociągnięciach małej rączki, sunącej smyczkiem po strunach drewnianego instrumentu z duszą...<br /><br /><span style="font-size:180%;">W</span> książce jest samotność, jest potrzeba bliskości i akceptacji... Jest także radość obcowania z drugim człowiekiem. Jest tęsknota dziecka i gonitwa dorosłego, który w codziennym zabieganiu zapomina o najważniejszym. Jest mądry, uważny nauczyciel i kot Gawot (co znajduje drogę, by zaszyć się i wtulić w zakamarki dźwięków:) Koty zawsze znajdują tę drogę, może dlatego tak często są tematem malarskich płócien:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">M</span>atylda- bohaterka opowieści to wrażliwa, ujmująca wdziękiem i serduszkiem dziewczynka, marząca o rodzeństwie, zwierzaku, mamie. Mamie, która zatrzyma się w biegu i znajdzie czas dla córki...<br /><span style="font-size:180%;">W</span>szyscy jesteśmy po trosze takimi rodzicami, zabieganymi, zmęczonymi niejednokrotnie, nie zawsze uważnie słuchającymi swoich dzieci... I nawet nie to jest najważniejsze..... Najważniejsze jest, byśmy zrozumieli, że <span style="color: rgb(102, 0, 0);">“dziecko w tym wieku ma się tylko raz w życiu. Ten czas nigdy nie wróci”</span>...<br />Musimy to zrozumieć, by nasze dzieci mogły bez lęku odkrywać przed nami swoje tajemnice i powierzać niepokoje... By mogły z odwagą spełniać swoje marzenia... By codzienne historie znajdowały szczęśliwe zakończenia... Jak to:<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">“</span><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);">K</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">ot Gawot zamieszkał z Matyldą i jej mamą, które rozpieszczały go okropnie. Kotka Zwrotka z panią Alicją spotykały się z nimi często. A Matylda została wspaniałą skrzypaczką. Ale to już inna historia”.</span><br /><br /><span style="font-size:180%;"><span style="font-size:100%;">"</span>T</span><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/StWcB2cqaqI/AAAAAAAAAGw/ezYLs0hDCa0/s1600-h/Marzenie-Matyldy_Anna-Czerwinska-Rydel,images_product,23,978-83-7380-571-2.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 201px; height: 280px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/StWcB2cqaqI/AAAAAAAAAGw/ezYLs0hDCa0/s320/Marzenie-Matyldy_Anna-Czerwinska-Rydel,images_product,23,978-83-7380-571-2.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5392387684455574178" border="0" /></a>ajemnica Matyldy" doczekała się (ku mojej radości) kontynuacji. Obydwie z Zosią czekamy niecierpliwie na przesyłkę z merlina:) Na kolejną książkę Anny Czerwińskiej- Rydel:) Czekamy na <span style="color: rgb(102, 0, 0);">“Marzenie Matyldy”</span> i na płytę z muzyką skrzypcową:)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-59478654765053581412009-10-07T21:38:00.005+02:002009-10-07T22:54:31.019+02:00poezja pór roku<span style="font-weight: bold; color: rgb(153, 0, 0);font-size:180%;" >P</span>odczas długich jesiennych wieczorów, kiedy będziemy siadać w kręgu lampy oświetlającej nasze głowy i główki naszych dzieci, być może w tańcu błysków z kominka, poczytajmy poezję. Nie wierszyki czy rymowane bajeczki dla dzieci. Prawdziwą poezję na jesienną szarugę.<br />Na strychu wynalazłam dwie książki ze swojego dzieciństwa, które w piękny sposób pokazują współistnienie człowieka w cyklu pór roku.<br />Dla dzisiejszej młodzieży, spędzającej zwykle czas w zamkniętych pomieszczeniach, pokonującej odległości między domem a przedszkolem czy szkołą jednak na czterech kółkach, czasem niedostrzegalne są te zmiany, którymi ludzkość fascynowała się od prawieków.<br />Niedawna rozmowa ze znajomą młodą mamą uświadomiła mi jeszcze i to, że niedługo nasze dzieci zupełnie nie będą wiedziały, jak rozpoznać gatunki drzew chociażby po liściach i owocach.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://lh6.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/SszzriDbx4I/AAAAAAAAIlI/3A1BhP_UGCc/s512/CCF20091007_00005.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 172px; height: 198px;" src="http://lh6.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/SszzriDbx4I/AAAAAAAAIlI/3A1BhP_UGCc/s512/CCF20091007_00005.jpg" alt="" border="0" /></a><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);font-size:180%;" >K</span>siążka<span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;"> "Od wiosny do wiosny" </span>to zbiór wierszy i krótkich form narracyjnych, których bohaterami są zazwyczaj wiejskie dzieci. Utwory te ułożone są właśnie w cyklu pór roku. Dzieci poznają budzącą się do życia przyrodę, przylatujące ptaki, uczą się nazw kwiatów, zbierają bursztyny na plaży. Dla mnie jest to także sentymentalna podróż do czasów, kiedy siano kosiło się kosą, a żyto żęło sierpem. Wiersze mają często formę piosenek ludowych, są melodyjne, rytmiczne, powtarza się refren. Autorkami wierszy są <span style="font-weight: bold;">Hanna Zdzitowiecka i Stefania Szuchowa</span> . O swojej nienachalnej edukacyjności niech zaświadczą same - wybrałam akurat jeden, kóry powinnam dedykować wieczornemu gościowi z naszego ogrodu ;)<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://lh4.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/Sszzrck-yyI/AAAAAAAAIlE/MfSzLQVZmvo/s512/CCF20091007_00004.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 369px; height: 512px;" src="http://lh4.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/Sszzrck-yyI/AAAAAAAAIlE/MfSzLQVZmvo/s512/CCF20091007_00004.jpg" alt="" border="0" /></a><br />No i co? Zdziwieni, że jeże nie jedzą jabłek?<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://lh3.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/SszzrD7q5jI/AAAAAAAAIlA/Lq7CJ1ejy38/s512/CCF20091007_00003.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 139px; height: 148px;" src="http://lh3.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/SszzrD7q5jI/AAAAAAAAIlA/Lq7CJ1ejy38/s512/CCF20091007_00003.jpg" alt="" border="0" /></a><span style="font-weight: bold; color: rgb(153, 102, 51);font-size:180%;" ><br />D</span>ruga z wyszperanych na strychu, to jedna z mocih ulubionych lektur w dzaieciństgwie. <span style="font-weight: bold; color: rgb(204, 153, 51);">"Słonecznikowe nutki" <span style="color: rgb(0, 0, 0);">Karoliny Kusek</span></span> już samym tytułem wprowadzają ciepły, przytulny nastrój. A po otwarciu czarują słowem, obrazem, szatą graficzną wydania. To piękna poezja przez duże P. Prześlicznie ilustrowana, równiez ułożona cyklicznie. Wiersz zajmuje pół strony, której margines jest w stosownym do pory roku kolorze, a cała książeczka mieni się tęczowo - od szmaragdowej zieleni "Skowronka", poprzez żółć "Rumianka", "Rudą ciszę", po biel "Usypiania strumyka". Krótkie, nieprzegadane, a jakże trafnie opisujące piękno przyrody, czasem banalnie proste, wręcz niedostrzegalne przez szybę mknącego samochodu.<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://lh6.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/SszzqyLmoQI/AAAAAAAAIk8/s6mWVbe9jAg/s640/CCF20091007_00002.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 548px; height: 395px;" src="http://lh6.ggpht.com/_U4KHRz0CRmI/SszzqyLmoQI/AAAAAAAAIk8/s6mWVbe9jAg/s640/CCF20091007_00002.jpg" alt="" border="0" /></a><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);font-size:180%;" >Z</span>atrzymajcie się na chwilę w ostatnich promieniach słońca, wsłuchajcie się w szelest liści i słów. Prawda, że przyjemnie?elmirkahttp://www.blogger.com/profile/02745249382497369859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-75275744972244544702009-09-01T20:40:00.005+02:002009-09-01T22:18:33.317+02:00O dwóch Haniach...<span style="font-size:180%;">W</span>ojna jest mym irracjonalnym lękiem, jest koszmarem, który śniłam w dzieciństwie, jest niepokojem czasu dorosłego... Wczoraj ze łzami w oczach i “kluchą” w gardle obejrzałam polski film o maturzystach 1938 roku. O ich pierwszych miłościach, naiwności, wierze, ideałach, nadziejach jutra, którego nie mieli. Jutra, którego nie dane było przeżyć... Jutra, w którym nie spełniły się niczyje marzenia, w którym nie narodziły się dzieci, w którym nikt się nie zestarzał.... Jutra, które zabrała wojna... Requiem dla nienarodzonych dzieci maturzystów 1938 roku...<br /><span style="font-size:180%;">D</span>ziś, w 70-ą rocznicę wybuchu II wojny światowej, chcę (choć nie wiem, czy potrafię) napisać o książkach, które o okrucieństwie wojny opowiadają, także nie wprost... Przemawiają w imieniu dwóch małych dziewczynek...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sp1rFH2DLFI/AAAAAAAAAGA/-al3MSji51M/s1600-h/714173063.jpeg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 217px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sp1rFH2DLFI/AAAAAAAAAGA/-al3MSji51M/s320/714173063.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5376571265899506770" border="0" /></a><span style="font-size:180%;">P</span>ierwsza z nich jest bohaterką jednego z opowiadań książki Stefanii Zawadzkiej <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“W oblężonej Warszawie</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">”</span> (wydawnictwo NK 1969)<br />Tytułowa <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">Hanusia</span> jest cztero, może pięciolatką... Nie rozstaje się ze swoją piękną, jasnowłosą lalą o niebieskich oczach, którą dostała w prezencie od wujka. Z nią schodzi codziennie do schronu w piwnicy, Jej tłumaczy, że w mieszkaniu jest niebezpiecznie, Ją otula do snu własną kołderką. Ta lalka- Basia, powiernica i przyjaciółka małej Hani, wszystko rozumie. Tak jak dziewczynka, boi się warkotu samolotów, huku pocisków, blasku pożarów... Tego doświadcza... Lalka- Basia i mała Hania w wieku mojej Zosi...<br />Któregoś dnia, bawiąc się w mieszkaniu słyszy nadlatujące bombowce. Razem z mamą, przerażona biegnie do schronu. Zapomina o lalce. Tylko na chwilę. Zaraz potem rozpacza. W przerwie pomiędzy zgiełkiem wybuchających bomb, w krótkiej jak okamgnienie chwili ciszy, Hania wyrywa się mamie, wraca po lalkę... Na górze, w mieszkaniu, słyszy jeszcze przestraszony, nawołujący z dołu głos mamy, znajduje Basię, wygląda przez okno... A potem... Potem nie ma już nic. Okien, schodów, piwnic, mamy, sąsiadów, słońca.... <span style="color: rgb(102, 0, 0);">Jest tylko mała, wystraszona dziewczynka w kraciastej sukience, tuląca do serca ocaloną lalkę...</span><br />Zwykle unikam streszczania całości.... Nie dziś. Opowiadanie o Hani jest jednym z wielu.... Tym, które najsilniej i najboleśniej zapada w pamięć. Mnie- dziecku, mnie-matce....<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sp1sAIbCBgI/AAAAAAAAAGI/XUY_QELHrfQ/s1600-h/694035950.jpeg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 244px; height: 320px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sp1sAIbCBgI/AAAAAAAAAGI/XUY_QELHrfQ/s320/694035950.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5376572279666902530" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">D</span>ruga z książek mojego, karmionego martyrologią dzieciństwa, nosi tytuł <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“Skrzydlate przyjaciółki”</span> (wydawnictwo M. Kot 1947). Autorem jest Henryka (?) Augustynowicz-Ciecierska. Bohaterką powieści jest także Hania, 10-letnia, ogromnie wrażliwa dziewczynka, która na skutek wstrząsu, wywołanego aresztowaniem taty przez gestapo, zapada na zapalenie opon mózgowych. Lekarz zaleca zmianę miejsca pobytu, odpoczynek, spokój, dietę bogatą w witaminy... Hania wyjeżdża do Porąbek, do wioski rodziców swojej mamy, do dziadka- pszczelarza, snującego niezwykłe historie z życia ukochanych “dziateczek”, z życia pszczół i rojów...<br />Jego “wykłady” dla Haneczki, ciekawe, choć nie pozbawione popularnonaukowych rozważań, nie nużą czytelnika, są cudownym uzupełnieniem fabuły książki.<br />Czy wiecie na przykład. że królowa- matka, zajmująca się w ulu tylko składaniem jajeczek, robi to niemal co minutę? A pszczoła- robotnica, żyjąca przeciętnie 4-5 tygodni, wykonuje kolejno przeróżne prace dla dobra roju....? Karmi larwy, magazynuje miód, jest strażniczką ula, dopiero pod koniec życia awansuje na zbieraczkę tzw pierzgi- pyłku kwiatowego?<br />Te wszystkie informacje przekazywane w niezmiernie ciekawy sposób przeplatają się z codziennością Hani w białym domku wśród sadów i łąk... Dziewczynka nawiązuje pełne ciepła i miłości relacje z dziadkami, z Martą- gospodynią, z niezdyscyplinowanym psem-urwisem o imieniu Szlem:) Spragniona towarzystwa innych dzieci, zaintrygowana dziwnie wysokim ogrodzeniem odzielającym posiadłość dziadka od domu sąsiadów, zaprzyjaźnia się z chłopcem zza tajemniczego płotu... Wrażliwością, uporem, dziecięcą pogodą, pokonuje wiele uprzedzeń dorosłych...<br /><span style="font-size:180%;">O</span>powieść toczy się leniwie i sielsko... a w tle, gdzieś niedaleko Porąbek, pasieki, sadów i słońca... giną ludzie, trwa wojna, ktoś strzela, ktoś zrzuca bombę... Gdzieś ktoś walczy, kogoś aresztuje gestapo, ktoś tęskni, ktoś umiera...<br />“Skrzydlate przyjaciółki” to pozornie letnia, słoneczna książka. Z wojną w drugim planie, który co pewien czas przysłania sielskość, spokój, urok sadów, ogrodów, pasiek....<br /><br /><span style="font-size:180%;">D</span>laczego o tym piszę? Dlaczego “Skrzydlate przyjaciółki” (odnalezione w antykwariacie) przeczytałam mojej pięcioletniej Zosi? Zasłuchanej w powieść...<br />Bo “trzeba dziś znowu młodzież nauczyć, iz pierwszą i najważniejszą rzeczą jest życie, a potem dopiero wygoda”<br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);">“<span style="font-size:180%;">M</span>usimy uczyć w szkołach, przedszkolach, na uniwersytetach, że zło jest złem, że nienawiść jest złem i że <span style="font-weight: bold;">miłość jest obowiązkiem</span>”</span> (M. Edelman)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-25221758923140671722009-08-22T21:51:00.004+02:002009-08-22T22:09:20.661+02:00Olbrzym z zamczyska baśni<span style="font-size:180%;">J</span>est gdzieś na krańcach świata wrzosowisko, targane wiatrem. Jest zamczysko, otulone mgłą złudzenia pełnego ruin. Jest przeogromna, tchnąca spokojem biblioteka, a w niej... wśród tysięcy woluminów... umierający <span style="font-weight: bold;">Olbrzym, strażnik opowieści ludzkości</span>, znający każdą z nich od początku do końca... Umierający ze świadomością, że nagromadzone przez cztery tysiące lat historie, baśnie, zdarzenia prawdziwe i zmyślone odchodzą razem z nim....<br />I jest historia, której Olbrzym nie zna, historia na którą czeka z bolesnym utęsknieniem, historia Jego ocalenia...<br />To ocalenie mogą przynieść dzieci... Filigranowa Rani z Indii, Hasan- syn dyplomaty z Bliskiego Wschodu, rezolutna Betts z Los Angeles i Liam- chłopiec z rybackiego kutra...<br />Dzieci, wplecione w jeden wspólny sen w zamczysku na rozległych wrzosowiskach... wsnute w jeden sen i w wiele, wiele opowiedzianych historii... Może któraś z nich ocali baśń, zamek i Olbrzyma, ocali od zapomnienia całą tę wiedzę i mądrość, którą człowiek posiadł stopniowo od prapoczątków... Czy dzieciom się uda? Czy znajdą historię ocalenia? Czy zdążą opowiedzieć ją Olbrzymowi przed nastaniem świtu, przed końcem snu? Snu jednej nocy i jednej nieznanej historii wśród setek opowiedzianych?<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SpBMxU6n8YI/AAAAAAAAAF4/7ZFMnPxfCHQ/s1600-h/59006.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 200px; height: 297px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SpBMxU6n8YI/AAAAAAAAAF4/7ZFMnPxfCHQ/s320/59006.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5372878765764899202" border="0" /></a><br /><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“<span style="font-size:180%;">O</span>lbrzym z zamczyska baśni”</span> Briana Pattena (wydawnictwa <a href="http://www.skrzat.com.pl/?str=katalog&str2=ksiazka&ID=0000000354"><span style="font-weight: bold;">Skrzat</span></a>), ze <span style="font-weight: bold;">świetnymi</span> ilustracjami Chrisa Riddella, to przedziwny zbiór opowieści z różnych stron świata, szczególnych, bo dotykających blisko i czasem szorstko (a nawet brutalnie) tematu przemijania, strachu, cwaniactwa, śmierci i ucieczki przed nią...<br />Zbiór baśni- przypowieści, wywodzących się z najdalszych zakątków globu i z najstarszych mądrości ludu... Baśni spisanych na podstawie arabskich, afrykańskich, chińskich, japońskich i europejskich podań ludowych, na podstawie angielskich legend i bajek Ezopa... Baśni niełatwych i nie wesołych...<br />Jak choćby chińska przypowieść o pandzie, która szukała różnicy pomiędzy niebem a piekłem... by na koniec dojść do wniosku, że “niebo i piekło wyglądają w zasadzie tak samo (...) samolubne pandy tworzą swoje piekło, a dobre- swoje niebo”....<br />Jak przypowieść o nadziei... która pozwoliła małpom przetrwać przeraźliwie mroźną noc. Tylko tym, które uwierzyły, że dmuchając na świetliki okryte gałązkami i suchymi liśćmi rozpalą ogień...<br />Jak opowieść o wędrowcach, zmierzających w kierunku tego samego miasta. Spotykających na rozstaju dróg mędrca... Jednemu z wędrowców mędrzec mówi, że miejsce, do którego zmierza jest okropne, a drugiemu, że wspaniałe?... Dlaczego?<br /><br /><span style="font-size:180%;">B</span>aśnie tego zbioru opowiadają sobie w ciągu jednej nocy i w trakcie jednego snu, dzieci i Olbrzym... Coraz bardziej gorączkowo... By znaleźć tę jedną, jedyną, nieznaną Olbrzymowi, która ocali wszystkie inne... Opowiadają szukając w pamięci tych najstarszych, najdawniej zapamiętanych, unikatowych...<br /><span style="font-weight: bold;">“Bo historie trzeba opowiadać, historii trzeba słuchać, jeżeli mają przetrwać”</span><br />“Niepowtarzane historie starzeją się i giną albo odchodzą w niebyt zasklepione w jakimś umarłym języku. Bez odpowiedniej strawy wszystko na świecie ginie (...) nieopowiadane historie, niekochani ludzie”...<br /><br />Więc opowiadajmy, czytajmy naszym dzieciom, to co pamiętamy, co nas kształtowało i co kształtuje nasze dzieci... Co nowe i co bardzo, bardzo stare... Następny wpis będzie o tym starym, będzie o bolesnym...Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-19135710218580122302009-08-16T21:19:00.014+02:002009-08-16T22:33:59.228+02:00Co nieco o sprawach... przyziemnych<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_L4yOD5Lx4Tg/SohrPYPYVSI/AAAAAAAAAIk/uZnKQhCSoBs/s1600-h/kupadavies.jpg"></a><div style="text-align: left;"><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">K</span></b>ażdy rodzic wie, że rozmowy z dziećmi nie zawsze oscylują wokół spraw, których estetycznego piękna nikt by nie podważył. Dzieci nierzadko zadają zupełnie przyziemne pytania, a z ich, naturalnego przecież, braku wyczucia, "co wypada, a co nie wypada", wynika czasami całkiem niezły galimatias, jeśli zmieszany rodzic akurat w danym momencie nie za bardzo wie, co odpowiedzieć.</div><div><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">J</span></b>ako czytelniczka nie raz spotkałam się z książkami, które wprawiały mnie w zakłopotanie, na przykład z powodu kontrowersyjnego ujęcia tematu. Odbierałam je różnie, w zależności od wrażliwości autora i moich możliwości percepcji. Kilka razy zdarzyło się tak, że odkładałam lektury z niesmakiem, ale czasami, kiedy zdołałam zaakceptować zaproponowaną konwencję, czytałam je do końca, nie żałując wyboru.</div><div><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">W</span></b>śród literatury dziecięcej i młodzieżowej również zdarzają się takie "perełki", które, pomimo pierwszego, nie do końca pozytywnego wrażenia, mogą się okazać - dowcipne, ciekawe, czy pouczające. Zmierzam do tego, byśmy, jako przewodnicy po literaturze naszych dzieci, nie bali się tematów trudnych, a nawet - na pierwszy rzut oka - obrzydliwych ;)<br /><div><br /></div><span class="Apple-style-span" style="color: rgb(0, 0, 238); -webkit-text-decorations-in-effect: underline; "><img src="http://4.bp.blogspot.com/_L4yOD5Lx4Tg/Sohq3aY8v4I/AAAAAAAAAIU/HuJEAOjXxVQ/s200/kupamalaksiazka.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5370660055848632194" style="float: left; margin-top: 0px; margin-right: 10px; margin-bottom: 10px; margin-left: 0px; cursor: pointer; width: 142px; height: 200px; " /></span><div><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">Z</span></b> zagadnień chyba najbardziej przyziemnych, jakie być mogą, a mimo to wartych wymienienia, weźmy na przykład temat wypróżniania. Nie chodzi mi jednak bynajmniej o samą czynność i związany z nią problem nocnikowania, ale o... sam produkt tejże czynności. Otóż książki traktujące o <b>kupie</b>, a przeznaczone dla małego czytelnika, są co najmniej trzy. Pierwszą z nich jest wydana w zeszłym roku w Polsce nakładem wydawnictwa Jacek Santorski & Co "Mała książka o kupie" Pernilli Stalfelt<span class="Apple-style-span" style="font-family:Tahoma;"><span class="Apple-style-span" style="font-family:Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">. </span><span class="Apple-style-span" style="font-size:small;">Jest ona przeznaczona dla dzieci, na moje oko w wieku 6-7 lat, i można ją w całości obejrzeć w internecie, gdzie rozbawieni jej treścią internauci postanowili ją pokazać wszem i wobec, wrzucając zdjęcia lub skany kolejnych stron. Trudno mi do końca ocenić jakość tej właśnie książki, ale wydaje mi się, że akurat tej pozycji to ja bym nie kupiła ani nie chciałabym jej przeczytać swojemu dziecku. Pod względem ilustracji również mnie nie zachwyca.</span></span></span></div><div><br /></div><span class="Apple-style-span" style="color: rgb(0, 0, 238); -webkit-text-decorations-in-effect: underline; "><img src="http://3.bp.blogspot.com/_L4yOD5Lx4Tg/SohrDWWv_SI/AAAAAAAAAIc/X3CJRmNTyok/s200/kretkupa.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5370660260924095778" style="float: right; margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 10px; margin-left: 10px; cursor: pointer; width: 200px; height: 146px; " /></span><div><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">Z</span></b>upełnie inaczej jest z uroczą książeczką wydaną przez wydawnictwo Hokus Pokus "O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę". Jest to pozycja adresowana do młodszych czytelników (ok. 3 lat), ciekawie ilustrowana i bardzo ładnie wydana, a przy tym dowcipna w treści, nie narzucająca się ani swoją formą, ani treścią. Ta opowieść o sympatycznym kreciku, który z dociekliwością godną wszystkim ciekawskim stworzeniom chce odnaleźć sprawcę całego zamieszania, jest jak najbardziej do zaakceptowania nawet dla najbardziej wrażliwych czytelników. Jej autor, niemiecki dziennikarz i profesor komunikacji wizualnej na uniwersytecie w Weimarze, Werner Holzwarth, pewnie nie spodziewał się, że jego dowcipna książeczka zostanie przetłumaczona aż na 27 języków ;)</div><div><br /></div><span class="Apple-style-span" style="color: rgb(0, 0, 238); -webkit-text-decorations-in-effect: underline; "><img src="http://4.bp.blogspot.com/_L4yOD5Lx4Tg/SohrPYPYVSI/AAAAAAAAAIk/uZnKQhCSoBs/s200/kupadavies.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5370660467588486434" style="float: left; margin-top: 0px; margin-right: 10px; margin-bottom: 10px; margin-left: 0px; cursor: pointer; width: 200px; height: 119px; " /></span><div><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">S</span></b>tarszym czytelnikom warto z kolei polecić wydaną niedawno przez wydawnictwo Dwie Siostry książkę "Kupa. Przyrodnicza wycieczka na stronę". Ta całkiem poważna już książka pomaga małym dociekliwym badaczom świata zrozumieć świat przyrody od nieco innej strony. Dzieci dowiedzą się z niej np., że odchody zwierząt mogą nam wiele powiedzieć o ich zwyczajach, chorobach, trybie życia. Nicola Davies w ciekawy sposób opisuje, po co zwierzętom latryny, dlaczego niektóre zwierzęta zjadają odchody (i że nazywają się ona koprofagami) oraz przedstawia sposoby wypróżniania się przez różne gatunki zwierząt (co zresztą widać chociażby podczas każdej wizyty w Zoo). Warto wspomnieć, że polskim konsultantem tej książki był Adam Wajrak, który od lat na łamach "Gazety Wyborczej" pisze o polskiej przyrodzie i zwyczajach zwierząt. Książka jest przeznaczona dla dzieci powyżej 6 roku życia, ale moja 5-letnia Zosia była nią żywo zainteresowana.</div><div><b><span class="Apple-style-span" style="font-size:x-large;">O</span></b>czywiście to, czy będziemy w stanie podobne książki zaakceptować i przeczytać je naszym dzieciom, zależy tylko i wyłącznie od nas.</div></div>Monikahttp://www.blogger.com/profile/16641875622110472513noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-83053697937579044112009-08-14T23:21:00.003+02:002009-08-14T23:38:55.448+02:00Porządki na strychu<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://www.e-antykwariat.net/images/foto_20090601/foto20090528004.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 287px; height: 400px;" src="http://www.e-antykwariat.net/images/foto_20090601/foto20090528004.jpg" alt="" border="0" /></a><br />Tak się jakoś złożyło, że i ja robiłam porządki na strychu, nie umawiając się całkiem z Zojką ;) Znalazłam książkę, którą chyba moge nazwać "Biblia mojej młodości" - bradzo młodej młodosci :)<br /><br />Myślę, że zainteresuje nie tylko dziewczyny, choć do nich jest przede wszystkim kierowana. Narratorka - bohaterka, <span style="font-weight: bold;">Alina</span>, żyje w śląskiej rodzinie na początku ubiegłego stulecia. Wychowana razem z dwoma braćmi, nigdy nie byłą układną dziewczynką w wykrochmalonej sukience z kokardami, jak lekko obśmiane w książce jej kuzynki. Za to przeżywa wiele - od połknięcia tytułowej żaby, poprzez unieszkodliwienie grożnej bestii po ... demoralizację szkolnej koleżanki za pomocą kota. Książka napiasana z niezwykłyum humorem, pamiętam, jak czytałąm ją - oczywiście pod kołdrą, wciskając twarz w poduszkę, żeby mój chichot nie zdemaskował mnie przed mamą... Niestety, metoda była zupełnie nieskuteczna i zwykle lektura kończyła się brutalnym skonfiskowaniem latarki. Raz spróbowałam czytać ze świeczką... to by tłumaczyło, dlaczego szalone pomysły Aliny tak mnie pociągały ;)<br /><br />Wracam dziś do tej książki, zaskoczona, jak wiele zmieniło się przez te omal sto lat, jak mało zmienili się ludzie.elmirkahttp://www.blogger.com/profile/02745249382497369859noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-88752479159984661682009-08-13T14:00:00.009+02:002009-08-13T15:32:39.788+02:00Dom pod kasztanami<span style="font-style: italic;font-size:180%;" >K</span>siążki mają to do siebie, że nie starzeją sie mimo upływu czasu. Chyba najbardziej odporne na czas są przekazywane z pokolenia na pokolenie baśnie i opowieści baśniowe... Opowieści magiczne, które bliskie dzieciom, sprawiają także, że czytający dorosły powraca do krainy zapomnianego, "czarownego" dzieciństwa. Do krainy, w której wszystko jest możliwe, choć nie zawsze proste i jednoznaczne...<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold; font-style: italic;">“</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold; font-style: italic;font-size:180%;" >D</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold; font-style: italic;">om pod kasztanami”</span><span style="font-weight: bold;"> </span>Heleny Bechlerowej <a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SoQBAX9wtbI/AAAAAAAAAFo/RaAz4axGq1o/s1600-h/thumbnails.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 256px; height: 284px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SoQBAX9wtbI/AAAAAAAAAFo/RaAz4axGq1o/s320/thumbnails.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5369417761677161906" border="0" /></a><br />to opowieść nadzwyczajna, taka właśnie ponadczasowa. Nie starzejąca się językowo i merytorycznie... Poetycka (choć prozą:) podróż dwojga dzieci, Kasi i Piotrusia, do świata fantazji. Świata, do którego wkraczają podczas wakacji spędzanych u cioci, w domu pod kasztanami (co “wiosną zapalają nad domem piękne, kwiatowe świeczniki”). Właściwie cała książka to leniwie rozsnuwana baśń, w którą zagłębiają się z pomocą kota- tygrysa i czarodziejskiego zaklęcia dzieci...<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">“Tygrysku, dziwne oczy masz,</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">tygrysku, pewnie czary znasz.</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">Więc na Twoje zawołanie</span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic;">coś dziwnego niech się stanie”</span><br /><br /><span style="font-style: italic;font-size:180%;" >I</span> staje się baśń... Ożywa makówkowy król, lamentujący do samego siebie: “Nie masz brody, korony, królu niedokończony”... Deszczowy panek w łódeczce, jak z cieniutkiego szkła, zaprasza do pałacu, w którym plecie się z barwnych skrawków podniebna tęcza... Czarownica z wierzbowej dziupli częstuje wiśniami i.... kwiatami malwy, zamieniającymi się w lodowe pucharki.... Ze starego zegara na strychu wyfruwają kolorowe ptaki, a z nieba schodzi do dzieci miękka i puszysta Wielka Niedźwiedzica...<br /><br /><span style="font-style: italic;font-size:180%;" >F</span>antazja rodzeństwa snuje się po strychu, na którym mieszka Czarnogrzywek, koń na biegunach i rzeźbiony lew z poręczy fotela... Snuje się przez całe lato, przerywana zupełnie realnymi, słodkimi podwieczorkami cioci Iwy, agrestowym plackiem, ciasteczkami, jagodową zupą....:) Któż z nas nie marzył o takich wakacjach, ilu z nas takie czarodziejskie wakacje przeżyło...?:)<br /><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic; font-weight: bold;font-size:100%;" >"</span><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;font-size:180%;" >D</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-style: italic; font-weight: bold;">om pod kasztanami"</span> to nie tylko wysmakowana baśń, pięknie opowiedziana słowami Heleny Bechlerowej. To także szczególne, pełne magii i wdzięku ilustracje <span style="font-weight: bold;">Szancera</span>, którego nie bez powodu nazywa się “ilustratorem dziecięcych marzeń”... Ilustracje, z którymi książka (sama w sobie cudowna) staje się zupełnie niezwykła....<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SoQB_w88b3I/AAAAAAAAAFw/OhVy5AKjdRg/s1600-h/704710384_1.jpeg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 201px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SoQB_w88b3I/AAAAAAAAAFw/OhVy5AKjdRg/s320/704710384_1.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5369418850716381042" border="0" /></a><br /><span style="font-style: italic;font-size:180%;" >J</span>a, zainspirowana pożyczonym z biblioteki egzemplarzem, rozpoczęłam na allegro poszukiwania mych dziecięcych perełek.... Tylko część z nich zachowała się w moim domu. Skompletuję wszystkie dla Zosi:) A w Czytulankach, wydzielam kącik lektur ze strychu, zakątek zakurzonych i zapomnianych (lub nie:) książek dzieciństwa....Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-811134318189586972009-07-28T19:16:00.005+02:002009-07-28T19:32:08.613+02:00O królewnie, która widziała tylko to, co chciała:)<span style="font-size:180%;">W</span> większości królewny wyobrażamy sobie jako eteryczne, zwiewne istoty obdarzone pięknem ciała i duszy:) Zachwycające urodą, pokornie czekające na księcia, który albo obudzi je pocałunkiem albo przybywając na rączym koniu uwolni z wieży wysokiej:)<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sm8y5joMMCI/AAAAAAAAAFY/Ep3ehzg91qw/s1600-h/38538.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 281px; height: 320px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sm8y5joMMCI/AAAAAAAAAFY/Ep3ehzg91qw/s320/38538.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5363561645619294242" border="0" /></a><span style="font-size:180%;">K</span>rólewna, o której dziś opowiem to dziewczynka o wdzięcznym imieniu <span style="font-weight: bold;">B</span><span style="font-weight: bold;">ajdu</span><span style="font-weight: bold;">rka</span>. Odidealizowana, będąca ucieleśnieniem przymiotów i przywar współczesnego kilkulatka:)<br />Królewna, która widzi tylko to, co widzieć sama chce!:) Zostawia po sobie okruszki jedzenia, nie zauważa rozlanego kakao, potrąconej niani, zdeptanych kwiatów i rozrzuconych w pokoju zabawek... Nie pomagają zapisane przez medyków pastylki o smaku czekoladowych lodów, nie pomagają różowe okulary... Zrozpaczeni (“poważną chorobą oczu” córki) rodzice szukają pomocy u czarnoksiężnika. A ten, mamrocząc pod wąsem zaklęcia, przygotowuje specjalną miksturę! Naprawdę specjalną!:) Ów eliksir o przedziwnej woni (nie zdradzę jakiej:) będzie skutecznym lekarstwem na wiele przypadłości takich królewien mieszkających współcześnie w wielopiętrowych blokowiskach:) Jestem przekonana, że nie tylko moja Zosia potrzebuje go od czasu do czasu:) Bajdurka w każdym razie cudownie odzyskuje wzrok! Ku radości króla i królowej:)<br /><br /><span style="font-size:180%;">K</span>siążeczka została wydana przez Naszą Księgarnię w serii “Moje poczytajki”, a autorką tekstu jest <span style="font-weight: bold;">Agnieszka Galica.</span> Kiedyś, na blogu Zosi, pisałam o króciutkich opowiastkach <span style="font-weight: bold;">“dla Misia i Margolci”</span>, uwielbianych przez mą córkę i o płytach z pięknie zaaranżowaną muzyką dla dzieci. To właśnie pani Agnieszka jest twórczynią większości bajek i piosenek z tego kapitalnego programu dla najmłodszych, sprzed lat. Żaden inny nie dorównał mu jakością i zawartością merytoryczną... może poza Domisiami:) Bo i tam autorami są w wiekszości Ci sami tekściarze i muzycy, m. in Agnieszka Galica, Magda Jasny (która tak pięknie zilustrowała “Bajki dla Misia i Margolci”) i aktorzy: Tomasz Gęsikowski, Beata Wyrąbkiewicz...<br /><br /><span style="font-size:180%;">O</span> tych bajkach jeszcze kiedyś napiszę:)<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sm8zqzC5JNI/AAAAAAAAAFg/ZL5WCZAtxa0/s1600-h/40249901144KS.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 200px; height: 286px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Sm8zqzC5JNI/AAAAAAAAAFg/ZL5WCZAtxa0/s320/40249901144KS.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5363562491571414226" border="0" /></a>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-73243108915466677732009-07-22T20:09:00.007+02:002009-07-31T08:52:28.878+02:00O dwóch takich... przedszkolakach:)))<span style="font-size:180%;">M</span>imo, że wakacje są czasem odpoczynku od przedszkolnych zmagań Zosi, to przedszkole jako miejsce przygód rówieśników mej córki, towarzyszy nam codziennie na kartkach książek...<br />W dodatku nie byle jakich. Książek na wskroś współczesnych, pisanych lekko, z rozmachem, humorem i wdziękiem oraz książek z pożółkłymi stronami i wytartym grzbietem z czasów mojego dzieciństwa, pachnących biblioteką, antykwariatem, kurzem, ze śladami lepkich łapek (najpewniej moich:) Taką książkę o Wojtusiu, dostałam dawno temu od swojej mamy... Jest w niej dedykacja z 14 sierpnia 1980 roku... <span style="font-weight: bold;">“Mojej kochanej córuni, na urodziny, mamusia”</span>. Ja pamiętam nawet chwilę zakupu tej książki, w kiosku przed czteropiętrowym blokiem na Dąbrowie (prowadzonym dawniej przez rodziców dziewczynki o przedziwnym imieniu Larysa).<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SmdWfGvlIgI/AAAAAAAAAFI/Y6RGyI_Tarw/s1600-h/567753256.jpeg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 230px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SmdWfGvlIgI/AAAAAAAAAFI/Y6RGyI_Tarw/s320/567753256.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5361348973793976834" border="0" /></a><br /><span style="font-weight: bold; color: rgb(153, 0, 0);font-size:100%;" >“<span style="font-size:180%;">D</span>rugi Wojtuś”</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"> </span><span style="color: rgb(153, 0, 0);">Mieczysławy Buczkówny</span> to książka, której bohaterem jest <span style="font-weight: bold;">Piotruś</span>- przedszkolak (znany wcześniej z “Najwyższej góry”, potem także z “Piotrusia Pierwszaka”). Chłopiec obdarzony wyobraźnią, ograniczaną przez kontrolę dorosłych, zbierający kolorowe szkiełka, marzący o własnym kotku, czerwonym rowerze i zaczarowanej, szklanej kulce:) I o przyjaźni z Wojtusiem! Wojtusiem- zabawką, która każdego dnia czeka w domu na swojego małego właściciela i każdego dnia pomału oddala się od dorastającego dziecka... I z Wojtusiem- chłopcem, przedszkolnym kolegą, z którym razem przeżywać chce małe i wielkie, codzienne przygody. Świat fantazji (jak to u kilkulatka:) wspóistnieje z teraźniejszością...:) Z wykrzywioną na widok mleka z kożuchem buzią, ze strachem, gdy pielęgniarka w przedszkolu szczepi dzieci przeciwko tyfusowi (dzieciństwo Piotrusia przypada na koniec lat 60-tych)... Chłopiec mieszka z rodzicami, babcią i maleńką siostrzyczką Ewą, której początkowo wcale nie darzy braterskim uczuciem. Bo jak bawić się z kimś, kto jest taki malutki, skrzywiony, płaczliwy, kto w dodatku zajął pokój do zabawy i odbiera całą uwagę mamy:) Dorośli w tej książce reprezentują typowy model rodziny, niezmiennej mimo upływu czasu... Zagonieni, zapracowani, skupieni na codziennych kłopotach, nie zawsze znajdują czas dla dziecka. A raczej nie znajdują go w takiej ilości, jakiej potrzebuje dziecko. Bo chociaż kochają nad życie, swą uwagę dzielą pomiędzy pięć osób i mnóstwo ich spraw...:)<br />Ta książka opowiada o wielu różnych światach na wielu różnych płaszczyznach. Jest przedszkole i dom, rodzice i koledzy, koledzy i zabawki, świat realny i wyobrażony, praca i odpoczynek, radość i łzy.... Wszystko, co znane współczesnemu przedszkolakowi...<br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SmdW-lKHjAI/AAAAAAAAAFQ/UT6IjIeDoeo/s1600-h/92582.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 300px; height: 313px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SmdW-lKHjAI/AAAAAAAAAFQ/UT6IjIeDoeo/s320/92582.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5361349514534292482" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;"> T</span>akiemu, jak <span style="font-weight: bold;">Tomek</span> z przecudnych <span style="font-weight: bold; color: rgb(153, 0, 0);">“Opowiadań dla przedszkolaków”</span> <span style="color: rgb(153, 0, 0);">Renaty Piątkowskiej</span> (kontynuacja to “Opowiadania z piaskownicy”). Tomek nie różni się niczym od Piotrusia Buczkówny, poza czasem, w jakim przychodzi mu żyć. A to wbrew pozorom determinuje wydarzenia i przygody, jakie stają się jego udziałem. Choć emocje towarzyszą mu te same, co chłopcu sprzed kilkudziesięciu lat:)<br />Tomek także fantazjuje, śni o gadającym lwie, któremu pomaga zmienić paski na płaszczu zebry w elegancką kratkę:) Wycina dziurę w zasłonce, bo potrzebuje okrycia dla swego ulubionego rycerza (przy okazji czytania tego rozdziału nie omieszkałam uraczyć Zosi historią z własnego dzieciństwa, kiedy to chcąc przystroić lalki, efektownie pocięłam spódnicę w groszki mojej mamy:))) Tomek to bystry, szalony kilkulatek, który dokarmia smoki rurowe (w wannie) parówkami, zamyka zapach mamy w słoiczkach (pod Jej nieobecność), gubi się w supermarkecie (schowany w namiocie:), ma wiele fantastycznych przygód opisanych barwnym, lekkim, dowcipnym piórem autorki. Niczego więcej nie zdradzę!<br /><span style="font-weight: bold;">Polecam! Książka porusza wszystko, co bliskie przedszkolakowi.</span> <span style="font-weight: bold;">Także złość... Będzie podobać się małym i dużym, chłopcom i dziewczynkom:) A czytający rodzic niejednokrotnie zaśmieje się w głos:)))</span>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-28514979019879323312009-06-08T15:33:00.010+02:002009-06-09T09:32:33.427+02:00Czarowne lektury:)<span style="font-size:180%;">M</span>agia, uroki i zaklęcia rzucane przez wiedźmy i czarownice to historie, którymi moje pięcioletnie dziecko karmi swój nieposkromiony w zaspakajaniu ciekawości umysł. Tak dalece, że gdy przychodzi do wyboru lektur czytanych wspólnie wieczorami, najczęściej oscylują one wokół dwóch obszarów tematycznych: <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">urwisów</span> (Julek i Julka, Pippi, Madika, Lotta, Bullerbyn) <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">albo czarów</span>. O tych ostatnich dziś opowiem:)<br />W dodatku uporządkuję polecane pozycje wedle przedziału wiekowego, dla którego są umownie przeznaczone:)<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Si0UAytSH9I/AAAAAAAAAEw/sw_SLUibKQQ/s1600-h/Przepraszam-czy-jestes-czarownica_Emily-Horn,images_product,9,83-919311-8-8.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 200px; height: 280px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Si0UAytSH9I/AAAAAAAAAEw/sw_SLUibKQQ/s320/Przepraszam-czy-jestes-czarownica_Emily-Horn,images_product,9,83-919311-8-8.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5344950336602906578" border="0" /></a><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);"> “<span style="font-size:180%;">P</span>rzepraszam, czy jesteś czarownicą?”</span> Emily Horn to przecudnej urody opowiastka dla najmłodszych o kocie Herbercie, który w zaciszu pachnącej starociami, acz przytulnej biblioteki zgłębia wiedzę na temat czarodziejek. W encyklopedii czarownic czyta między innymi:<br /><br /><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);">“Czarownice noszą skarpety w paski i spiczaste kapelusze. </span> <span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);">Czarownice latają na miotłach.</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"> </span><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);">Czarownice mają kotły, w których warzą magiczne eliksiry.</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"> </span><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);">Czarownice hodują najrozmaitsze zwierzęta: kruki, jaszczurki, sowy i nietope</span><span style="font-style: italic;"><span style="color: rgb(102, 0, 0);">rze, ale najbardziej lubią czarne koty!”</span><br /><br /></span><span style="font-size:130%;">I</span> tu Herbert zaczyna marzyć o byciu współtowarzyszem jakiejś czarownicy w kolorowych skarpetach i z kotłem w kuchni:) A na marzeniach nie poprzestając, wyrusza na poszukiwanie takowej:)<br />Opowieść nie jest zbyt długa, za to z mądrym przesłaniem o samotności i potrzebie posiadania przyjaciela... W dodatku sympatycznie zilustrowana przez znanego już nam wszystkim Pawła Pawlaka:)<br />Od tej książki polecam rozpocząć przygodę z magią i światem widziadeł:)))<br /><br /><span style="font-size:180%;">A</span><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Si0UxDId1rI/AAAAAAAAAE4/CePJruD7QsM/s1600-h/malutka_czarownica.gif"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 274px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Si0UxDId1rI/AAAAAAAAAE4/CePJruD7QsM/s320/malutka_czarownica.gif" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5344951165645608626" border="0" /></a> następnie niezwłocznie sięgnąć po <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Malutką czarownicę”</span> Otfrieda Preusslera.<br />Przedszkolaki będą nią oczarowane, gwarantuję!<br />Książka została całkiem niedawno pięknie wydana, “odświeżona edytorsko” przez wydawnictwo Dwie Siostry, w dodatku w serii MISTRZowie ILUSTRACJI. Spod kreski Danuty Konwickiej, niczym ze szkolnego szkicownika, wyłaniają się obrazki pełne uroku, fantazji, czaru... Obrazki, które pamiętam z dawno zaczytanej przeze mnie książki dzieciństwa:)<br /><span style="font-size:180%;">T</span>ytułowa bohaterka, to w istocie pełna werwy i życia, zaledwie 127-letnia czarownica, mieszkająca w leśnym domku “z pochylonym dachem, koślawym kominem, klekocącymi okiennicami” i z mówiącym krukiem Abraksasem:) W dodatku chroniąca się przed zimnem siedmioma spódnicami i usiłująca sprostać wymaganiom starszych koleżanek “po fachu” w kwestii bycia dobrą czarownicą... Ale czy bycie dobrą czarownicą oznacza to samo dla wszystkich wiedźm, spotykających się corocznie przy zaczarowanym ognisku z okazji nocy Walpurgii? Otóż nie... A malutka czarownica, dosłownie traktująca przykazania starszyzny, stara się nie bez trudu naprawiać swój charakter(ek)... Zakaz czarowania w piątki obchodzi beztrosko zasłaniając okna przed wścibskimi spojrzeniami... Pomaga pokrzywdzonym i biednym, sprawia, że papierowe kwiaty pachną, a gorące kasztany nie parzą dłoni... Niczego więcej nie zdradzę, przeczytajcie.... Choćby po to, by dowiedzieć się czym zła czarownica różni się od dobrej:)))<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Si0VNLsdZII/AAAAAAAAAFA/9yusSg4nNEo/s1600-h/galka_od_lozka.gif"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 274px; height: 321px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/Si0VNLsdZII/AAAAAAAAAFA/9yusSg4nNEo/s320/galka_od_lozka.gif" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5344951648980395138" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">O</span>statnią czarownicą, o której opowiem jest Panna Price, bohaterka <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Gałki od łóżka”</span> Mary Norton (z ilustracjami J.M. Szancera, wydawnictwa Dwie Siostry). Tę książkę czytałyśmy z Zosią dość długo, wielokrotnie wracając i cofając się do wcześniejszych rozdziałów... To pełna magii opowieść o trójce rodzeństwa, spędzającego wakacje na wsi pod Londynem, w domu starej ciotki. To oczywiście także opowieść o samej pannie Price, początkowo nie odznaczającej się niczym szczególnym...<br /><br /><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);">“Nosiła zazwyczaj szary żakiet i szarą spódnicę. I miała długą, chudą szyję, którą owijała jedwabnym, wzorzystym szalikiem (...) Jeździła na rowerze z przyczepionym na przodzie koszyczkiem, odwiedzała chorych i uczyła gry na fortepianie”.</span><br /><br /><span style="font-size:180%;"> C</span>zy wyobrażacie sobie tę wiotką, młodą kobietę w kapeluszu, pedałującą na rowerze, z kwiatami w koszyku i w ciasno zapiętym pod szyję żakiecie, powiewającą na wietrze kolorowym szalikiem? A czy tę samą kobietę wyobrażacie sobie na miotle?! A podróżującą w czasie i przestrzeni z trójką dzieci? Dzięki mosiężnej gałce od starego łóżka? A zaprzyjaźnioną z Emeliuszem, nerwowym, chudym czarnoksiężnikiem z czasów Karola II?, Myślę, że ta pełna czaru historia spodoba się nieco starszym przedszkolakom... A napewno ich rodzicom:)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-61419555325473050062009-04-24T23:58:00.004+02:002009-04-25T00:17:26.972+02:00Sentymenty mamy<span style="font-size:130%;">T</span>o będzie podróż w czasie dla mam i tatusiów w moim i podobnym wieku... Podróż, w którą zabrałam swoją córkę. Poczuła się trochę jak na karuzeli - na samym początku chciała szybko wysiąść, a teraz kupuje dodatkowe żetony, żeby nie zsiadać :) - tłumacząc metaforę: książka z biblioteki miejskiej, wybrana przeze mnie, Małgosi nie przypadła do gustu, nie chciała jej czytać, jednak kilka razy posłuchała, a teraz już drugi miesiąc przedłużamy, bo trudno nam się rozstać z nią, a właściwie przemiłymi bohaterami...<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://imguser.gandalf.com.pl/pd_151334.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 140px; height: 157px;" src="http://imguser.gandalf.com.pl/pd_151334.jpg" alt="" border="0" /></a><span style="font-size:130%;">Z</span>anim "Shrek" strywializował Żwirka i Muchomorka sławetnym "kręceniem" (tak na marginesie - oni mieli zawsze oddzielne łóżeczka!), mnóstwo obecnych trzydziestoparolatków wyczekiwało ich jako dobranockowych skrzatów z kreskówki. Krótkie to były przygody, ja pamiętam właściwie tylko melodię czołówki, wielkie drzewo, w którym mieszkali i kilka postaci towarzyszących, rodem z czeskiego folkloru- rusałki, wodniki, olbrzymy...<br /><span style="font-size:130%;">W</span>czytując się w książkowe odcinki "<span style="color: rgb(0, 51, 0); font-weight: bold;">Opowieści z mchu i paproci</span>" dostrzegam dziecięcą naiwność skrzatów, które zwykle chcą dobrze, a wychodzi im jak zwykle.<br /><span style="font-size:130%;">W</span>ielkim plusem jest rozmiar tych odcinków - na trzy strony kwadratowego formatu, w sam raz na szybką bajeczkę na dobranoc... Każda poprzedzona jest ilustracją Zdenka Smetany, jedną, ale pozostawiającą pole do popisu wyobraźni i pamięci rodziców. W każdym razie ja próbuję odtworzyć całą kreskówkę z tego jednego obrazeczka ;) Teksty proste, króciutkie także dają możliwość twórczego czytania, dopowiadania, komentowania...<br /><br /><span style="font-size:130%;">A</span> co wy pamiętacie z tamtych bajek?elmirkahttp://www.blogger.com/profile/02745249382497369859noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-24396388463407730982009-03-18T23:02:00.004+01:002009-03-18T23:32:31.187+01:00Taki mały, a taki odważny<a href="http://2.bp.blogspot.com/_L4yOD5Lx4Tg/ScF2dGMa_vI/AAAAAAAAAEo/NhCnlPy2jMQ/s1600-h/pd_22667.jpg"><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5314659277524893426" style="FLOAT: left; MARGIN: 0px 10px 10px 0px; WIDTH: 140px; CURSOR: hand; HEIGHT: 141px" alt="" src="http://2.bp.blogspot.com/_L4yOD5Lx4Tg/ScF2dGMa_vI/AAAAAAAAAEo/NhCnlPy2jMQ/s200/pd_22667.jpg" border="0" /></a><br /><div>Od początku istnienia Czytulanek noszę się z zamiarem napisania o "Okruszku z Zaczarowanego Lasu", opowieści Jacka Lelonkiewicza wydanej przez wydawnoctwo Ezop. "Okruszek" to ciekawie prowadzone opowiadanie o małym ludziku, tytułowym Okruszku, przed którym stoi nie lada wyzwanie: musi znaleźć przyczynę znikania bajki o nim samym i o Zaczarowanym Lesie, gdzie mieszka. Pewnego dnia dzielny Okruszek poznaje strachliwego, wiecznie rozdygotanego Szczurka i razem ruszają w długą i daleką podróż, której celem jest uratowanie ich pięknego świata. To pełna uroku opowieść o przyjaźni i o odwadze, a także o tym, że aby dokonać wielkich czynów, nie trzeba być koniecznie silnym, dużym i umięśnionym ;) I trochę także o tym, że pozory mylą.<br /><div>Moja 5-letnia Zosia bardzo lubi "Okruszka". Przeczytałyśmy go już kilka razy i zawsze chętnie do niej wraca. Zwykle mam problem z przerwaniem czytania, bo Zosia chce koniecznie wiedzieć, co było dalej (chociaż już przecież opowieść dobrze zna).<br /><br /><div>Dodatkowym plusem tej wyjątkowej, ciepłej opowieści są ilustracje Pawła Pawlaka :)</div></div></div>Monikahttp://www.blogger.com/profile/16641875622110472513noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-34532215842185816842009-03-05T22:52:00.015+01:002009-03-06T10:19:01.327+01:00Z innej bajki:)<span style="font-size:180%;">W</span> powodzi baśni zalewających księgarski rynek, które baśniami są li tylko z nazwy (do minimum okrojone z pierwotnej treści, symboliki, elementów czarno-białej moralności, niewiele mające wspólnego z oryginalnym, obszernym tekstem, a będące niejednokrotnie miernym streszczeniem oryginału) wersje bajek autorstwa <span style="font-weight: bold;">Zofii Szancerowej</span> jaśnieją niczym perły na<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SbBKm-4m9PI/AAAAAAAAAEQ/vwGe7D0cN4o/s1600-h/2839928_1.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 140px; height: 201px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SbBKm-4m9PI/AAAAAAAAAEQ/vwGe7D0cN4o/s200/2839928_1.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5309825994245731570" border="0" /></a> tle innych, pseudobaśniowych opracowań.<br />Napisane przepiękną polszczyzną, językiem, który od pierwszej chwili zachwyca i do samego końca urzeka magią i melodią malowniczego słowa. Dwie zaledwie bajki, dobrze znane dzieciom: <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“K</span><span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">opciuszek i królewicz”</span> (tak, tak, Jego miejsce w bajce nie ogranicza się tylko do poślubienia księżniczki) oraz <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Jaś i Małgosia”</span>... Opowiedziane na nowo kunsztowną, wysmakowaną prozą. Zilustrowane zwiewnie delikatną, a jednocześnie przejmującą, akwarelową kreską przez grafika (którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać) <span style="font-weight: bold;">Jana Marcina Szancera</span>, męża pani Zofii...<br /><br /><span style="font-size:180%;">K</span><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SbBLBEPrVUI/AAAAAAAAAEY/Vfmhjs3h3P4/s1600-h/1_06f4586c2154.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 227px; height: 320px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SbBLBEPrVUI/AAAAAAAAAEY/Vfmhjs3h3P4/s320/1_06f4586c2154.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5309826442361263426" border="0" /></a>siążka <span style="color: rgb(102, 0, 0); font-weight: bold;">“Ulubione bajki”</span>, którą mamy w domu, wydana została w 1986 roku (ponad 20 lat temu).<br />Znacznie później, w roku 2002, w 100-ą rocznicę urodzin J.M. Szancera wznowiono kilka baśni z ilustracjami Jego autorstwa... Przyznam, że to właśnie te ilustracje mam w pamięci swojego dzieciństwa.... Drobiazgowe, subtelne, niezwykle silnie oddziałujące na wyobraźnię i emocje mnie- dziecka. Malowane piórkiem i pędzelkiem, z wielką prostotą i wdziękiem, delikatne, taneczne, lekkie... Prawdziwie baśniowe... Dlatego, gdy dziś przeglądam półki z bajkami dla dzieci, w których przerost formy nad treścią jako pierwszy rzuca się w oczy, a disneyowskie motywy, przekoloryzowane i sztampowe, dominują nad kilkuzdaniowym tekstem, nie mogę odżałować obrazów, które zapisały się w moim sercu dawno temu... Szkoda, że nie wszystkie dzieci będą miały możliwość doświadczania i zachłystywania się czarem.... tekstu i rysunku w mistrzowskiej oprawie!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://www.wsp.krakow.pl/apismo/nr5/iluminacje/07.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 190px; height: 250px;" src="http://www.wsp.krakow.pl/apismo/nr5/iluminacje/07.jpg" alt="" border="0" /></a><br /><span style="font-size:180%;">K</span>tóż bowiem z Was nie pamięta tytułowej okładki baśni Andersena, z małym Kajem, którego sanki doczepiono do sań Królowej Śniegu, w mrokach nocy mknącej.... Albo Calineczki, jasnej dziewczynki na liściu łopianu.... Czy Pana Kleksa ze szpicbródką, w kraciastych spodniach:) Nie wspominając o bezkonkurencyjnym wydaniu wierszy <span style="font-weight: bold;">“Brzechwa dzieciom”</span>... Przypomnijcie sobie....:)<br /><br /><br /><br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://blog.pikinini.pl/wp-content/uploads/2009/01/jan-marcin-szancer.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 233px; height: 306px;" src="http://blog.pikinini.pl/wp-content/uploads/2009/01/jan-marcin-szancer.jpg" alt="" border="0" /></a>Szperając w sieci, ku swojej ogromnej radości znalazłam przed chwilą wydawnictwo, które wznawia moje maleńkie zachwycenia:) <a href="http://www.gmp.poznan.pl/?page_id=product_list&category_id=12&next=1">Książki z ilustracjami J.M. Szancera:)</a><br />Spójrzcie, jak ich tam dużo!:)Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-57713957190884778852009-02-18T19:33:00.007+01:002009-02-18T20:25:06.245+01:00Moje-nie moje<span style="font-size:180%;">N</span>iewielu jest ludzi, którzy nigdy nie pomylili się w osądzie drugiego człowieka. Za to wielu takich, którzy pochopnie ferowali wyroki... W trakcie moich studiów (zamierzchłe czasy:), w ramach zajęć z psychologii społecznej, przeprowadzałam eksperyment tyczący postrzegania i oceniania zachowania innych pod wpływem zewnętrznych czynników. Do pierwotnej, lakonicznej, “prasowej” informacji na temat konkretnego zdarzenia (napaść na młodą dziewczynę) dodawałam etapami kolejne, uszczegóławiające fakty związane z bohaterami owego zdarzenia, w końcowym etapie prezentując także ich zdjęcia. Osoby biorące udział w badaniu oceniały bohaterów przedstawionej historii na każdym z etapów oddzielnie. Nie chcę zagłębiać się w hipotezy badawcze, bo ich nie pamiętam. Chodziło mi o poznanie, na ile stałość wartościowania danego człowieka podlega wahaniom, gdy docierające do nas informacje na jego temat stają się niespójne i rozbieżne z wcześniej wytworzonym obrazem. I jak na tę ocenę wpływa czynnik atrakcyjności fizycznej (wedle badań ludzie skłonni są przypisywać mniejszą odpowiedzialność za agresywne zachowania osobom fizycznie atrakcyjnym!). To tyle tytułem przydługiego, w dodatku nieco naukowego wstępu:)<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SZxUuzBnqYI/AAAAAAAAACI/3E3jNVzMZSo/s1600-h/moje01.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 165px; height: 150px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SZxUuzBnqYI/AAAAAAAAACI/3E3jNVzMZSo/s320/moje01.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5304207624083319170" border="0" /></a><span style="font-size:180%;">J</span>edna z książeczek, które chcę Wam polecić traktuje bowiem właśnie o tym <span style="font-weight: bold;">“czynniku atrakcyjności fizycznej”</span>:) <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Moje- nie moje”</span> Liliany Bardijewskiej, z cudnymi ilustracjami Krystyny Lipki-Sztarbałło to krótka bajka dla najmłodszych o tym, że pozory mylą i że “dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”, jak to mądrze zapisał w “Małym Księciu” A. de Saint- Exupery... Piękno, talent, to, co najlepsze jest ukryte czasem w niepozornej, krzywej, burej (aj, nie oceniajmy pochopnie) postaci.<br />Bajka opowiada o złotym, gładkim, acz usianym w srebrzyste kwiatuszki jaju! Jaju, które wzbudza zachwyt w mieszkańcach pewnego lasu... Owi mieszkańcy, tłumnie i butnie próbują zgłaszać niepodważalne prawa do opieki nad kwiecistą skorupką i nad pisklakiem w środku, co niechybnie ósmym cudem świata się stanie... Czy się stanie? Nie zdradzę nic więcej... Ale tym, którzy już wyobrażają sobie burego krzywodzioba (czy słusznie?) zacytuję fragment zakończenia...<br /><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);font-family:arial;" >“Polana aż zaroiła się od nut i nutek, które kołysały się na najmniejszyc</span><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);font-family:arial;" >h źdźbłach traw i gałązkach żarnowca. Już od świtu z całego lasu zlatywały się nawet kwia</span><span style="font-style: italic; color: rgb(102, 0, 0);font-family:arial;" >ty, żeby posłuchać niezwykłego śpiewaka. </span> <span style="font-style: italic;"><span style="color: rgb(102, 0, 0);font-family:arial;" >-</span><span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);font-family:arial;" >I pomyśleć, że on mógł być nasz...</span><span style="color: rgb(102, 0, 0);font-family:arial;" > - westchnęła któregoś ranka zasłuchana mrówka”... </span><br /></span><span style="font-size:180%;">O</span>bydwie z Zosią wybieramy się w marcu na przedstawienie w naszym ulubionym teatrze Pinokio, na spektakl w oparciu o książkę “Moje-nie moje” L. Bardijewskiej:) Na spektakl o tym, że <span style="color: rgb(102, 0, 0);">“miłość rodzi się z radości obcowania z drugim człowiekiem, z wzajemnego słuchania i zrozumienia - a to jest w stanie sprawić, że nawet niepozorna ISTOTA rozkwita i pięknieje”.<br /><span style="color: rgb(0, 0, 0);"><span style="font-size:180%;">D</span>odam jeszcze, że książka wydana została przez odkrytą przeze mnie niedawno agencję edytorską Ezop, z ogromnie wartościowymi pozycja</span></span><span style="color: rgb(0, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">mi dla dzieci (jak choćby “Okruszek z Zaczarowanego Lasu”, o którym wspominała kiedyś w Murkowie Monika). To nie pierwsza i nie ostatnia pozycja, którą z w/w witryny wydawniczej posiadamy z Zosią i ce</span></span><span style="color: rgb(0, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">nimy.</span> <span style="color: rgb(0, 0, 0);">Okruszka pozostawiam do zarekomendowania Monice, bo dzię</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">ki Niej odkryłam Go dla Zosi...</span><br /><br /></span></span><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SZxXDX_BXcI/AAAAAAAAACg/2ud2mn-DIOA/s1600-h/pd_135701.jpg"><img style="margin: 0pt 0pt 10px 10px; float: right; cursor: pointer; width: 140px; height: 172px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SZxXDX_BXcI/AAAAAAAAACg/2ud2mn-DIOA/s320/pd_135701.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5304210176625171906" border="0" /></a><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"><span style="font-size:180%;">A</span></span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">le na przykład <span style="font-weight: bold; color: rgb(102, 0, 0);">“Zielonego Wędrowca”</span></span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">, również autorstwa L. Bardijewski</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">ej</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"> po</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">le</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">ci</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">ć mogę </span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">do czytania przedszkolakom. Bajka o stworku z Szarej Stworii, który wędruje</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"> w p</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">o</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">sz</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">u</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">kiw</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">aniu Zielonej Rzeki. Spotykając po drodze ślimaka Lazura, króla Pąsa I, Wietrznego</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"> </span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">Cy</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">n</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">o</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">b</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">r</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">a, filozofującego Misia w Godzinie Białej Mgły i Białego Mrozu... Bajka nie</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"> tylko o </span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">t</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">ym</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">, </span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">jak bardzo możemy się różnić między sobą.... Także o tym, że różnić możemy się pięknie! Poetyc</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">k</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);">a opowieść w siedmiu wędrówkach,</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"> którą z przyjemnością czytałam Zosi... Trochę absurdalna, trochę magiczna,</span></span><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"> napisana wysublimowanym, metaforycznym, barwnym i naprawdę pięknym językiem... Prozą jak Poezja:) </span></span><br /><span style="color: rgb(102, 0, 0);"><span style="color: rgb(0, 0, 0);"><br /></span><br /><br /></span>Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6365460939497293430.post-20353073415702724002009-02-18T10:23:00.006+01:002009-02-19T13:32:10.828+01:00Kreativ Blogger:)<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SZ1RKi76AiI/AAAAAAAAACo/IjvB_aloJU0/s1600-h/kreativbloggeraward.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 150px; height: 150px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_kNsC4WKtINw/SZ1RKi76AiI/AAAAAAAAACo/IjvB_aloJU0/s320/kreativbloggeraward.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5304485177730925090" border="0" /></a><br /><span style="font-size:100%;">Jest nam niezwykle miło, że Czytulankowy blog otrzymał wyróżnienie Kreativ Blogger. Że wogóle w powodzi cudnych, książkowych (i nie tylko) blogów ktoś nas dostrzegł i polubił... Że spodobało się to, o czym piszemy i jak piszemy.... Wbrew pozorom książki dla dzieci to temat równie wdzięczny, co trudny.<br />Dziękujemy więc <a href="http://slowemmalowane.blogspot.com/">montgomerry</a> za nominację i przyznaną nagrodę.<br /><br />Ponieważ Czytulanki tworzy grupa zaprzyjaźnionych osób, kolejne nominowane blogi są odzwierciedleniem tego, co w sieci różnorodne, a podziwiane... Książki, fotografie, muzyka, klimat...Wybór siedmiu z tysięcy wartościowych blogów prawie niemożliwy...<br />Nominujemy:</span><br /><br /><a href="http://poczytajmi.blox.pl/html">Mały pokój z książkami</a><br /><a href="http://lekturki.com/">lekturki</a><br /><a href="http://miniformy.blox.pl/">miniformy</a><br /><a href="http://miniart.blox.pl/html"><span style="text-decoration: underline;">Galeria prezentów dla najmłodszych</span></a><br /><a href="http://lucide.blox.pl/"><span style="text-decoration: underline;">Las rzeczy</span></a><br /><a href="http://pieceofglass.blox.pl/">pieceofglass</a><br /><a href="http://snakeeyes.blox.pl/html">Łódź rysowana światłem</a><br /><br />Zasady przyznawania wyróżnienia:<br />Umieszczamy na swoim blogu logo Kreativ Blogger informując od kogo otrzymaliśmy wyróżnienie.<br />Nominujemy siedem kolejnych blogów i zawiadamiamy o nominacjach w komentarzach.Aga-zojkahttp://www.blogger.com/profile/13347691146268334824noreply@blogger.com3