środa, lipca 22, 2009

O dwóch takich... przedszkolakach:)))

Mimo, że wakacje są czasem odpoczynku od przedszkolnych zmagań Zosi, to przedszkole jako miejsce przygód rówieśników mej córki, towarzyszy nam codziennie na kartkach książek...
W dodatku nie byle jakich. Książek na wskroś współczesnych, pisanych lekko, z rozmachem, humorem i wdziękiem oraz książek z pożółkłymi stronami i wytartym grzbietem z czasów mojego dzieciństwa, pachnących biblioteką, antykwariatem, kurzem, ze śladami lepkich łapek (najpewniej moich:) Taką książkę o Wojtusiu, dostałam dawno temu od swojej mamy... Jest w niej dedykacja z 14 sierpnia 1980 roku... “Mojej kochanej córuni, na urodziny, mamusia”. Ja pamiętam nawet chwilę zakupu tej książki, w kiosku przed czteropiętrowym blokiem na Dąbrowie (prowadzonym dawniej przez rodziców dziewczynki o przedziwnym imieniu Larysa).

Drugi Wojtuś” Mieczysławy Buczkówny to książka, której bohaterem jest Piotruś- przedszkolak (znany wcześniej z “Najwyższej góry”, potem także z “Piotrusia Pierwszaka”). Chłopiec obdarzony wyobraźnią, ograniczaną przez kontrolę dorosłych, zbierający kolorowe szkiełka, marzący o własnym kotku, czerwonym rowerze i zaczarowanej, szklanej kulce:) I o przyjaźni z Wojtusiem! Wojtusiem- zabawką, która każdego dnia czeka w domu na swojego małego właściciela i każdego dnia pomału oddala się od dorastającego dziecka... I z Wojtusiem- chłopcem, przedszkolnym kolegą, z którym razem przeżywać chce małe i wielkie, codzienne przygody. Świat fantazji (jak to u kilkulatka:) wspóistnieje z teraźniejszością...:) Z wykrzywioną na widok mleka z kożuchem buzią, ze strachem, gdy pielęgniarka w przedszkolu szczepi dzieci przeciwko tyfusowi (dzieciństwo Piotrusia przypada na koniec lat 60-tych)... Chłopiec mieszka z rodzicami, babcią i maleńką siostrzyczką Ewą, której początkowo wcale nie darzy braterskim uczuciem. Bo jak bawić się z kimś, kto jest taki malutki, skrzywiony, płaczliwy, kto w dodatku zajął pokój do zabawy i odbiera całą uwagę mamy:) Dorośli w tej książce reprezentują typowy model rodziny, niezmiennej mimo upływu czasu... Zagonieni, zapracowani, skupieni na codziennych kłopotach, nie zawsze znajdują czas dla dziecka. A raczej nie znajdują go w takiej ilości, jakiej potrzebuje dziecko. Bo chociaż kochają nad życie, swą uwagę dzielą pomiędzy pięć osób i mnóstwo ich spraw...:)
Ta książka opowiada o wielu różnych światach na wielu różnych płaszczyznach. Jest przedszkole i dom, rodzice i koledzy, koledzy i zabawki, świat realny i wyobrażony, praca i odpoczynek, radość i łzy.... Wszystko, co znane współczesnemu przedszkolakowi...



Takiemu, jak Tomek z przecudnych “Opowiadań dla przedszkolaków” Renaty Piątkowskiej (kontynuacja to “Opowiadania z piaskownicy”). Tomek nie różni się niczym od Piotrusia Buczkówny, poza czasem, w jakim przychodzi mu żyć. A to wbrew pozorom determinuje wydarzenia i przygody, jakie stają się jego udziałem. Choć emocje towarzyszą mu te same, co chłopcu sprzed kilkudziesięciu lat:)
Tomek także fantazjuje, śni o gadającym lwie, któremu pomaga zmienić paski na płaszczu zebry w elegancką kratkę:) Wycina dziurę w zasłonce, bo potrzebuje okrycia dla swego ulubionego rycerza (przy okazji czytania tego rozdziału nie omieszkałam uraczyć Zosi historią z własnego dzieciństwa, kiedy to chcąc przystroić lalki, efektownie pocięłam spódnicę w groszki mojej mamy:))) Tomek to bystry, szalony kilkulatek, który dokarmia smoki rurowe (w wannie) parówkami, zamyka zapach mamy w słoiczkach (pod Jej nieobecność), gubi się w supermarkecie (schowany w namiocie:), ma wiele fantastycznych przygód opisanych barwnym, lekkim, dowcipnym piórem autorki. Niczego więcej nie zdradzę!
Polecam! Książka porusza wszystko, co bliskie przedszkolakowi. Także złość... Będzie podobać się małym i dużym, chłopcom i dziewczynkom:) A czytający rodzic niejednokrotnie zaśmieje się w głos:)))

2 komentarze:

lukasz pisze...

witam,
jestem pracownikiem jednego z wydawnictw dla dzieci, bardzo chętnie będę wysyłał Pani książki do poczytania ewentualni zrecenzowania. proszę o kontakt na lucasde@op.pl.

pozdrawiam
Łukasz

Beata Woźniak pisze...

Ja już nie mogę się doczekać, kiedy będę czytać swojej córeczce takie książeczki:) pozdrawiam