Książki mają to do siebie, że nie starzeją sie mimo upływu czasu. Chyba najbardziej odporne na czas są przekazywane z pokolenia na pokolenie baśnie i opowieści baśniowe... Opowieści magiczne, które bliskie dzieciom, sprawiają także, że czytający dorosły powraca do krainy zapomnianego, "czarownego" dzieciństwa. Do krainy, w której wszystko jest możliwe, choć nie zawsze proste i jednoznaczne...
“Dom pod kasztanami” Heleny Bechlerowej
to opowieść nadzwyczajna, taka właśnie ponadczasowa. Nie starzejąca się językowo i merytorycznie... Poetycka (choć prozą:) podróż dwojga dzieci, Kasi i Piotrusia, do świata fantazji. Świata, do którego wkraczają podczas wakacji spędzanych u cioci, w domu pod kasztanami (co “wiosną zapalają nad domem piękne, kwiatowe świeczniki”). Właściwie cała książka to leniwie rozsnuwana baśń, w którą zagłębiają się z pomocą kota- tygrysa i czarodziejskiego zaklęcia dzieci...
“Tygrysku, dziwne oczy masz,
tygrysku, pewnie czary znasz.
Więc na Twoje zawołanie
coś dziwnego niech się stanie”
I staje się baśń... Ożywa makówkowy król, lamentujący do samego siebie: “Nie masz brody, korony, królu niedokończony”... Deszczowy panek w łódeczce, jak z cieniutkiego szkła, zaprasza do pałacu, w którym plecie się z barwnych skrawków podniebna tęcza... Czarownica z wierzbowej dziupli częstuje wiśniami i.... kwiatami malwy, zamieniającymi się w lodowe pucharki.... Ze starego zegara na strychu wyfruwają kolorowe ptaki, a z nieba schodzi do dzieci miękka i puszysta Wielka Niedźwiedzica...
Fantazja rodzeństwa snuje się po strychu, na którym mieszka Czarnogrzywek, koń na biegunach i rzeźbiony lew z poręczy fotela... Snuje się przez całe lato, przerywana zupełnie realnymi, słodkimi podwieczorkami cioci Iwy, agrestowym plackiem, ciasteczkami, jagodową zupą....:) Któż z nas nie marzył o takich wakacjach, ilu z nas takie czarodziejskie wakacje przeżyło...?:)
"Dom pod kasztanami" to nie tylko wysmakowana baśń, pięknie opowiedziana słowami Heleny Bechlerowej. To także szczególne, pełne magii i wdzięku ilustracje Szancera, którego nie bez powodu nazywa się “ilustratorem dziecięcych marzeń”... Ilustracje, z którymi książka (sama w sobie cudowna) staje się zupełnie niezwykła....
Ja, zainspirowana pożyczonym z biblioteki egzemplarzem, rozpoczęłam na allegro poszukiwania mych dziecięcych perełek.... Tylko część z nich zachowała się w moim domu. Skompletuję wszystkie dla Zosi:) A w Czytulankach, wydzielam kącik lektur ze strychu, zakątek zakurzonych i zapomnianych (lub nie:) książek dzieciństwa....
czwartek, sierpnia 13, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
PCudowne są te stare książki. Mnie się niedawno przypomniała "Przygoda z małpką" Stefanii Szuchowej, pierwsza książka jaką wypożyczyłam z biblioteki szkolnej. Pewnie też ją niedługo zrecenzuję. Czekam również na Wasze recenzje perełek.
O, ja kojarzę bardziej drugą część "Za Złotą Bramą", tez tak pięknie wydaną i z tymi pięknymi ilustracjami :)
No proszę, ja nawet nie wiedziałam o drugiej części. Muszę się zainteresować.
Ja też kojarzę bardziej część drugą... Aguś, ta kategoria już dawno powinna była powstać... Też mam trochę swoich książek z dzieciństwa, warto o nich pisać...
Pomozcie, szukam wszedzie tej ksiazki-ulubionej ksiazki mojego dziecinstwa i nigdzie nie moge jej dostac!Czy mozna ja gdzies kupic?
jest jeden egzemplarz na pchlim targu
http://pchli2.blogspot.com/
pozdr
Prześlij komentarz