Jest gdzieś na krańcach świata wrzosowisko, targane wiatrem. Jest zamczysko, otulone mgłą złudzenia pełnego ruin. Jest przeogromna, tchnąca spokojem biblioteka, a w niej... wśród tysięcy woluminów... umierający Olbrzym, strażnik opowieści ludzkości, znający każdą z nich od początku do końca... Umierający ze świadomością, że nagromadzone przez cztery tysiące lat historie, baśnie, zdarzenia prawdziwe i zmyślone odchodzą razem z nim....
I jest historia, której Olbrzym nie zna, historia na którą czeka z bolesnym utęsknieniem, historia Jego ocalenia...
To ocalenie mogą przynieść dzieci... Filigranowa Rani z Indii, Hasan- syn dyplomaty z Bliskiego Wschodu, rezolutna Betts z Los Angeles i Liam- chłopiec z rybackiego kutra...
Dzieci, wplecione w jeden wspólny sen w zamczysku na rozległych wrzosowiskach... wsnute w jeden sen i w wiele, wiele opowiedzianych historii... Może któraś z nich ocali baśń, zamek i Olbrzyma, ocali od zapomnienia całą tę wiedzę i mądrość, którą człowiek posiadł stopniowo od prapoczątków... Czy dzieciom się uda? Czy znajdą historię ocalenia? Czy zdążą opowiedzieć ją Olbrzymowi przed nastaniem świtu, przed końcem snu? Snu jednej nocy i jednej nieznanej historii wśród setek opowiedzianych?
“Olbrzym z zamczyska baśni” Briana Pattena (wydawnictwa Skrzat), ze świetnymi ilustracjami Chrisa Riddella, to przedziwny zbiór opowieści z różnych stron świata, szczególnych, bo dotykających blisko i czasem szorstko (a nawet brutalnie) tematu przemijania, strachu, cwaniactwa, śmierci i ucieczki przed nią...
Zbiór baśni- przypowieści, wywodzących się z najdalszych zakątków globu i z najstarszych mądrości ludu... Baśni spisanych na podstawie arabskich, afrykańskich, chińskich, japońskich i europejskich podań ludowych, na podstawie angielskich legend i bajek Ezopa... Baśni niełatwych i nie wesołych...
Jak choćby chińska przypowieść o pandzie, która szukała różnicy pomiędzy niebem a piekłem... by na koniec dojść do wniosku, że “niebo i piekło wyglądają w zasadzie tak samo (...) samolubne pandy tworzą swoje piekło, a dobre- swoje niebo”....
Jak przypowieść o nadziei... która pozwoliła małpom przetrwać przeraźliwie mroźną noc. Tylko tym, które uwierzyły, że dmuchając na świetliki okryte gałązkami i suchymi liśćmi rozpalą ogień...
Jak opowieść o wędrowcach, zmierzających w kierunku tego samego miasta. Spotykających na rozstaju dróg mędrca... Jednemu z wędrowców mędrzec mówi, że miejsce, do którego zmierza jest okropne, a drugiemu, że wspaniałe?... Dlaczego?
Baśnie tego zbioru opowiadają sobie w ciągu jednej nocy i w trakcie jednego snu, dzieci i Olbrzym... Coraz bardziej gorączkowo... By znaleźć tę jedną, jedyną, nieznaną Olbrzymowi, która ocali wszystkie inne... Opowiadają szukając w pamięci tych najstarszych, najdawniej zapamiętanych, unikatowych...
“Bo historie trzeba opowiadać, historii trzeba słuchać, jeżeli mają przetrwać”
“Niepowtarzane historie starzeją się i giną albo odchodzą w niebyt zasklepione w jakimś umarłym języku. Bez odpowiedniej strawy wszystko na świecie ginie (...) nieopowiadane historie, niekochani ludzie”...
Więc opowiadajmy, czytajmy naszym dzieciom, to co pamiętamy, co nas kształtowało i co kształtuje nasze dzieci... Co nowe i co bardzo, bardzo stare... Następny wpis będzie o tym starym, będzie o bolesnym...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Agnieszko, bardzo ciekawie ta książka wygląda. Niepotrzebnie się obawiałam chyba... I ten następny wpis... aż ciarki mnie przeszły.
Prześlij komentarz