poniedziałek, października 26, 2009

Wiatr z księżyca

Na początku rozsmakowałam się w urokliwym słuchowisku na podstawie pewnej książki... Dopiero wiele miesięcy później, na allegro wypatrzyłam także samą książkę. Obydwie z Zosią zakochałyśmy się na zabój w słowno-muzycznych dialogach zaadaptowanych na potrzeby słuchowiska i w ich literackim pierwowzorze z 1944 roku:)


Wiatr z księżyca” Erica Linklatera w przekładzie Andrzeja Nowickiego, to powieść dla nieco starszych przedszkolaków i uczniów (oswojonych już z dłuższą formą przekazu i wypowiedzi literackiej).
Za to jaka to powieść! Pod każdym względem wyjątkowa!
Wartka, nie pozbawiona humoru i pełna niespodzianek fabuła, z całą plejadą wyrazistych, pełnokrwistych bohaterów, którym autor nadaje “mówiące, stygmatyzujące” imiona. Jest więc panna Rozumek (elokwentna i ekscentryczna guwernantka), jest policjant Gwiżdż, jest sędzia Grzmot, doktor Fosfor, pan Żeberko (rzeźnik), Kasia Okruszek (córka piekarza), pan i pani Tasiemka (prowadzący sklep z pasmanterią), pastor Filar i wielu, wielu innych... z miasteczka Harmider:) I w naszym realnym życiu pojawiły się po lekturze książki takie nazwiska:) Ooo, na przykład miód kupujemy na rynku od pana Pszczółki, a chlebek od pana Bułeczki:)

Wracając jednak do bohaterów miasteczka... Są wśród nich Dora i Flora, dwie siostrzyczki, próbujące ze wszech miar sprostać wyobrażeniom rodziców względem grzeczności. Próbujące sprostać, często z odwrotnym do zamierzonego skutkiem:)
Oto bowiem jabłonka poobwieszana dzwoneczkami na pożegnanie wyjeżdżającego taty, wywołuje hałas, który stawia na nogi cały dom. A próba przepakowania bagażu taty sprawia, że galowy mundur ojca, zwinięty w rulon (dla oszczędzenia, zdaniem córek, miejsca w walizce) nadaje się do powtórnego prasowania, wymiętoszony okrutnie...:)
“Rodzice- myślały obie dziewczynki- nie potrafią być wdzięczni. Nie rozumieją, że chciałyśmy pomóc w pakowaniu kufra, nie poznali się zupełnie na ślicznym koncercie rozdzwonionej jabłoni. Tatuś i mamusia nie mają o niczym najmniejszego pojęcia.”

A to dopiero początek...:)
Potem jest coraz ciekawiej:) Oto siostry, udowadniając pannie Rozumek istnienie Wiedźmy z Ciemnoboru, rozsypują na podłodze czarodziejski groch i wypuszczają na wolność gołębie z tapety pokoju nauczycielki!
A po pewnym czasie, chcąc zemścić się na mieszkańcach miasteczka za ich żarty, wypijają magiczny eliksir, z takich oto składników warzony przez Panią Wiedźmę:)

Łapę małpy, mózg robaka,
rybią skrzelę, ryj prosiaka,
szczyptę soli, olej z moli.
Cień śródnocy, róży cierń,
wąs tygrysi, ogon mysi
I do tego czerń i biel!

Wszystko razem wrzucić w gar,
dmuchać w ogień, by był żar,
często mieszać w krąg i wspak,
aż właściwy będzie smak.

Pióro ptaka, co nie fruwa,
szczypce raka, oko żółwia,
język węża, żądło żmii,
dwie brodawki z krecich szyi.
Z nozdrzy byka włoski trzy
i dwie krokodyle łzy.

Sowie jajo, kolec jeża,
krew wyssaną z nietoperza,
blask księżyca, wodę z kałuż
i garść proszku, czyli miału.
Z zachłyśniętej krtani ość,
białe coś i czarne coś.

Wszystko razem wrzucić w gar,
dmuchać w ogień, by był żar...

Jak Wam się podoba skład owej mikstury? Na przykład “z nozdrzy byka włoski trzy”?!
I co konkretnie chcą osiągnąć dziewczynki wypijając ów, przyznacie, wielce szatański napój? Dora i Flora wiedzą to dobrze..... Po wypiciu eliksiru.... zamieniają się w kangurki! Tak, tak, moi drodzy.... A to nadal dopiero początek historii...:)

Książka jest pełna przygód, błyskotliwa, skrząca dowcipem, pomysłami, czyta się ją jednym tchem...:) Jest fantastyczną lekturą dla dzieci i rodziców na długie, jesienne wieczory! Zwłaszcza, że owe jesienne wieczory wiatrem hulają... Z księżyca go niosąc...:)
“A jeśli to jest zły wiatr, a ktoś akurat jest niegrzeczny, to może mu dmuchnąć prosto w serce i potem już przez długi, długi czas będzie niegrzeczny.”:)

N
ie zapominajmy wszak o bonusie muzycznym:)
Słuchowisko “Przygody Dory i Flory” nagrane na podstawie tekstu Linklatera przez Polskie Radio, 46 lat temu (a przypomniane w ubiegłym roku) to po prostu majstersztyk aranżacyjno-muzyczny!
Świetna obsada aktorska, cudowne piosenki, znakomite wykonania, klimat, humor, akcja, tempo... Muzyka Jerzego Wasowskiego, Irena Kwiatkowska w roli panny Rozumek, Kazimierz Wichniarz (Zagłoba z ”Potopu”) jako sędzia Grzmot, to tylko niektóre z atutów tych dwóch krążków CD, które powinny obowiązkowo znaleźć się w płytotekach dzisiejszych przedszkolaków. Świetna zabawa gwarantowana!

“Oto przygody Dory i Flory,
które są grzeczn
e, a może nie.
Ten kto ich nie zna aż do tej pory,
teraz z pewnością je poznać chce.

Teraz z pewnością je poznać chce!”

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ukochana książka z mojego dzieciństwa, dziękuję za przypomnienie. Link do strony umieściłam na Facebooku :) Pozdrawiam Maria Sz.