niedziela, grudnia 21, 2008

"Goście na Boże Narodzenie"

"Żył sobie kiedyś staruszek, który nazywał się Pettson. Mieszkał w małym domku na wsi i miał prawie wszystko, o czym taki staruszek może zamarzyć. Jedynie czasem czuł się samotny"...

Pewnego dnia życie staruszka odmienia życzliwa sąsiadka, która przynosi kotka. Tak zaczyna się wspaniała przygoda i seria książek o Findusie.

Wybierając książki dla syna szczególną uwagę zwracam na ilustracje. Książki napisane i zilustrowane przez Svena Nordqvista są pod tym względem szczególne. Odważę się napisać, ze nawet bez tekstu opowiadania te zasługiwałyby na uwagę. Rysunki obfitują w szczegóły, są bardzo.. hm.. dynamiczne. Kiedy je czytamy, Wojtek przy każdej ilustracji zatrzymuje się na dłużej i dopowiada swoją historię.

„Nadszedł dzień poprzedzający Wigilię, a w domu nie było prawie nic do jedzenia. Dzisiaj była naprawdę ostatnia chwila, żeby kupić żywność na święta Bożego Narodzenia i ściąć świerk na świąteczne drzewko, i upiec pierniki”… Tak, plany były wielkie. Jednak pech chciał, że Pettson skręcił nogę. Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie – mówi stare porzekadło. Także Pettson i Findus przekonali się, że mają na kogo liczyć i przeżyli niezapomniane święta.

Polecam wszystkim tę ciepłą opowieść o ludzkiej życzliwości i przyjaźni, jak również pozostałe książki o Findusie:-)

6 komentarzy:

elmirka pisze...

Zaintrygowała mnie ta książeczka. Postaram się zdobyć i poczytać na Boże Narodzenie. My też uwielbiamy dynamiczne ilustracje, dające pole do popisu wyobraźni :)

Monika pisze...

Już od dawna przymierzam się do tej książeczki, ale nie wiem, czy zdążę przed świętami ;)

elmirka pisze...

Widziałam kilka dni temu kreskówkę, ale z oryginalnymi ilustracjami Nordqvista! rzeczywiście, świetne, takie ciepłe, sympatyczne. Findus podbił serce mojej córki!

mumad pisze...

I ja widziałam tą kreskówkę! FANTASTYCZNA! A do tego podziwiam spokój Pettsona... chciałabym i ja umieć tak wobec dzieci postępować jak on wobec własnego kota psota;) Chyba poszukam tego na papierze. Dzięki!

Aga-zojka pisze...

Ja co prawda nie zdążyłam przed świętami, ani nawet w okresie okołobożonarodzeniowym, ale książeczki poleconej przez Ciebie poszukam. Bo fragment, który przytoczyłaś ciepły taki... Nie znam Findusa, kreskówki też nie widziałam. Majątek zostawiam w Merlinie, więc jedna więcej książka nie zrobi różnicy:))) Za rok ją sobie przeczytamy z Zosią:)

mandryszka pisze...

Agnieszko, Findus jeszcze do dzisiaj w cenie promocyjnej w Merlinie! Spróbuj, może jeszcze zdarzysz:-)